Na sterydach, czy na kwasie? Nie wiadomo, ale takiego serialu jeszcze nie widzieliście
Zazwyczaj recenzje są pisane po to, by komuś coś polecić. Albo wręcz przeciwnie: by przestrzec nieświadomego jeszcze widza przed marnowaniem czasu i pieniędzy. Recenzja nowego serialu HBO Max, "Fantasmas", stwierdza jedno: to nie jest serial dla każdego. A szkoda, bo jest wspaniały!
Na pewno jedno tu się zgadza: tytuł. "Fantasmas" to bardzo celny opis tego, co widzimy na ekranie podczas tej sześcioodcinkowej jazdy bez trzymanki. Chciałabym być w siedzibie jakiegoś bogatego producenta telewizyjnego, któremu Julio Torres "sprzedaje" swój pomysł na serial.
Czy brzmiał on tak: "Mój bohater, który nie jest mną, choć nazywa się jak ja, gubi złotą zawieszkę w kształcie ostrygi. By ją odnaleźć, musi wyrobić sobie 'dowód istnienia' i pokonać biurokratyczną machinę, a na drodze spotyka go mnóstwo przygód"?
A może bardziej tak: "To wyjątkowo współczesna i ostra satyra na technologie, social media, kult influencerów i show-biznes. Podamy to we fluorescencyjnym sosie i posypiemy absurdem"?
Jest jeszcze trzecia opcja: "Skrzyknę swoich znajomych z 'Saturday Night Live' i 'Los Espookys', żeby znane twarze przyciągnęły widzów. Zrobimy parodię 'Real Housewives' i 'Alfa', ale tym razem ojciec rodziny będzie mieć romans z futrzaną kosmitką. Czy wspominałem już o smurfach?".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Fantasmas | Official Trailer | Max
Nie wiem, którą z tych opcji wybrał Torres - ale zadziałało! Napisał i wyreżyserował, a potem zagrał główną rolę w "Fantasmas", przedziwnym kolorowym tworze. To tak jakby ktoś dał dziecku wszystkie kredki świata i powiedział "narysuj teraz swój sen". Metafora z kredkami nie jest od czapy (a przecież recenzując akurat ten serial, miałabym do tego święte prawo), bo serialowy Julio jest wynalazcą bezbarwnej kredki. I początkującym influencerem. A także hipochondrykiem. Jest jeszcze kimś, kto za wszelką cenę musi wyrobić sobie 'dowód istnienia', bez którego w świecie "Fantasmas" ani rusz.
Tyle, ile jest barw w serii, tyle postaci w tej zadziwiającej menażerii. Osobistym asystentem Julio jest Bibo, który swobodnie odnalazłby się w Polsce w roli Kerfusia. Jest gwiazdor serii dla młodzieży, który chce zapoczątkować równą dystrybucję dóbr wśród pracowników branży, dopóki nie dowiaduje się, że przez to on sam będzie miał mniej. Syreny obsługujące call center. Początkująca aktorka udająca w sieci swoją agentkę i swoich fanów. "Prawdziwe kobiety Nowego Jorku" ubrane w cekinowe suknie snują się na planie 20. sezonu reality show, który okazuje się szatańskim planem szalonego producenta. Dużo? To nawet nie jest 10 proc. tego, co zobaczycie podczas tej jazdy bez trzymanki.
Ale to nie jest tak, że "Fantasmas" to szalona karuzela bez składu i ładu. Owszem, "Fantasmas" to szalona karuzela, ale z lustrami rozmieszczonymi w bardzo przemyślany sposób. Tak, by odbijać, przepoczwarzać, unaoczniać, wyśmiewać. Pewnie nawet Charlie Brooker od "Czarnego lustra" otworzy szeroko oczy, gdy zobaczy jak Torres przedstawia nasze uwikłanie w technologie i poddanie się im. Bo odejmijcie od "Fantasmas" kwas, sterydy, brokat i tęczę, i macie właśnie swoje ukochane "Black mirror". Dlatego twierdzę, że to nie jest serial dla każdego. Nie każdy ma głowę, by dołączyć do tej karuzeli. Ale ja bawiłam się świetnie.
"Fantasmas" jest dostępny od 7 czerwca na HBO Max. Platforma długo czeka na hit, o którym wszyscy będą mówić. Czy możliwe, że zamiast drugiego sezonu "Rodu smoka" będzie to mały, śmieszny, szalony serial o poszukiwaniu złotej ostrygi?
Basia Żelazko, dziennikarka Wirtualnej Polski
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" przestrzegamy przed wyjściem z kina za wcześnie na "Kaskaderze", mówimy, jak (nie)śmieszna jest najnowsza komedia Netfliksa "Bez lukru" oraz jaramy się Eurowizją. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: