''Horsemen - jeźdzcy apokalipsy''
Dennis Quaid nie ma szczęścia do dobrych ról. Fabuła obrazu Jonasa Akerlunda, pretendującego do miana drugiego „Siedem”, ma tyle dziur w scenariuszu, że bardziej przypomina szwajcarski ser niż pełnowartościowy długi metraż.
Początkowo obiecująca fabuła z minuty na minutę staje się nie dość, że przewidywalna, to po prostu nudna. Urwane wątki, nieprawdopodobne zwroty akcji, emo oraz nieporadny plot twist w ostatnich minutach projekcji dopełniają kielicha goryczy. Jeśli jeszcze nie widzieliście tego potworka to bardzo Wam zazdrościmy.