Nakręcą Harry'ego Pottera we Wrocławiu?

Pod okiem Allana Starskiego powstaje u nas centrum filmowe. "Świat według Kiepskich" przeniesie się do Warszawy. Brad Pitt czy Keanu Reeves za dwa lata na planie filmowym we Wrocławiu? Kolejne części "Harry'ego Pottera" kręcone w naszym mieście? To wcale nie sen, a całkiem prawdopodobna przyszłość.

Nakręcą Harry'ego Pottera we Wrocławiu?
Źródło zdjęć: © AFP

11.09.2009 13:35

W Bielanach Wrocławskich za kilka dni ruszy budowa największego centrum filmowego w naszej części Europy. Ma być gotowe w 2011 roku. To inwestycja wrocławskiej grupy ATM, która w stolicy Dolnego Śląska produkuje teraz głównie seriale, reality show i teleturnieje. To jej kamery rejestrowały m.in. "Bar", "Dwa światy" czy "Falę zbrodni". Tu powstają polsatowskie seriale "Pierwsza miłość" i "Świat według Kiepskich" czy emitowani przez TVP 2 "Tancerze".

W przyszłości mają być produkowane w podwrocławskim studiu już nie seriale, ale przede wszystkim filmy fabularne. A Wrocław ma się zamienić w prawdziwe, europejskie Hollywood. Plany są ambitne. W stolicy Dolnego Śląska za dziesięć lat produkowany ma być nawet co piąty europejski film. ATM byłby wtedy jedną z najmocniejszych grup producenckich na Starym Kontynencie. Nad budową nowoczesnej hali w Bielanach czuwać będzie sam Allan Starski, autor scenografii do "Listy Schindlera" Stevena Spielberga, za którą w 1993 r. otrzymał Oscara.

To on ma być później magnesem, który przyciągnie do Wrocławia bogatych producentów. Równocześnie z naszym centrum filmowym w Warszawie ATM buduje swoją pierwszą halę produkcyjną poza stolicą Dolnego Śląska. Właśnie do niej mają się przenieść producenci seriali i teleturniejów, kręconych dotąd we Wrocławiu.

Wszystko wskazuje więc na to, że wrocławianie będą się musieli pożegnać ze swoim ulubionym Andrzejem Grabowskim (Ferdkiem ze "Świata według Kiepskich") czy Łukaszem Płoszajskim (Arturem z "Pierwszej miłości". Czy ich miejsce zajmą amerykańskie gwiazdy?

- Podobna hala jest tylko na południu Hiszpanii, w Alicante - mówi z dumą Paweł Tobiasz z zarządu grupy ATM, która buduje podwrocławskie centrum filmowe. Co oznacza dla miasta ta wielka, filmowa inwestycja? Chcemy produkować w stolicy Dolnego Śląska wysokobudżetowe filmy europejskie i amerykańskie. I sprowadzić tu najlepszych, światowych reżyserów - tłumaczy Tobiasz. Czy możliwe, by Amerykanie, którzy mają przecież swoje Hollywood, zainteresowali się Wrocławiem? - Oczywiście - twierdzi Tobiasz. - Koszt produkcji filmu w Polsce jest kilkakrotnie niższa niż w Stanach Zjednoczonych czy Hiszpanii - przekonuje.

Hala w Bielanach ma robić wrażenie. Będzie tu można bowiem kręcić filmy science fiction czy sceny batalistyczne, np. sceny lotów czy walk średniowiecznych wojsk. - Za dwa lata bez większych problemów będziemy mogli zrealizować u nas choćby kolejną część przygód "Harry'ego Pottera" - twierdzi Tobiasz.

Centrum filmowe ma być wyposażone w sprzęt, dzięki któremu widz na ekranie zobaczy np. latającego na miotle czarodzieja. Paweł Tobiasz na razie nie chce zdradzić, czy prowadzone są już rozmowy z konkretnymi reżyserami.

Podkreśla jednak, że nadzorujący wrocławską inwestycję znany na świecie polski scenograf Allan Starski może przyciągnąć do naszego miasta prawdziwe, międzynarodowe, reżyserskie sławy. Współpracował już bowiem m.in. z Agnieszką Holland, Stevenem Spielbergiem czy Romanem Polańskim.

Ten ostatni był we Wrocławiu pięć lat temu. W stolicy Dolnego Śląska miał kręcić film "Oliver Twist", ale w ostatnim momencie się rozmyślił. Czy Starski zdoła go przekonać, by tym razem postawił na Wrocław?

- Wtedy miasto nie dysponowało dobrym zapleczem. Ale za dwa lata będzie zupełnie inaczej - twierdzi Paweł Tobiasz.

Małgorzata Kaczmar, Polska Gazeta Wrocławska

Czytaj więcej w: Polska Gazeta Wrocławska

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (12)