Netflix w ogniu krytyki. Pieniądze w Polsce dostaną tylko nieliczni

W Polsce wciąż brakuje ustawowych rozwiązań pozwalających na wypłacanie tantiem twórcom produkcji za ich wyświetlenia w serwisach streamingowych. Własne rozwiązanie w tym zakresie przygotował Netflix, ale wiele osób z branży filmowej ostro krytykuje propozycję medialnego giganta.

"Kolejne 365 dni" - jeden z hitów Netfliksa
"Kolejne 365 dni" - jeden z hitów Netfliksa
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

17.11.2023 | aktual.: 17.11.2023 12:28

Rząd PiS od kilku lat pracował nad ustawą o prawach autorskich, jednak ostatecznie nie zdążył jej ukończyć. Nie wdrożył tym samym dyrektywy unijnej o prawach autorskich, która zagwarantowałaby filmowcom w Polsce tantiemy za wyświetlanie ich produkcji w streamingu (ustawa wprowadzająca tantiemy dot. udostępniania produkcji w internecie została przygotowana przez resort kultury w 2022 roku, ale ostatecznie nie została przyjęta przez rząd).

Komisja Europejska już skierowała skargę na Polskę do Trybunału Sprawiedliwości UE. Jak podaje Rzeczpospolita, za każdy dzień opóźnienia we wdrożeniu nowego prawa grożą nam kary w wysokości 13,7 tys. euro za każdy dzień. Licząc do dziś, byłoby to ponad 12 mln euro. Czas bez przepisów o prawach autorskich działa na korzyść platform streamingowych, które musiałyby płacić tantiemy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

W tej sytuacji Netflix zaproponował twórcom własne rozwiązanie dot. tantiem i tzw. dodatkowych wynagrodzeń. "Wychodzimy ponad obowiązujące standardy rynkowe i stopniowo wprowadzamy pilotażowo w Polsce system, który oferuje twórcom możliwość otrzymywania dodatkowego wynagrodzenia w zależności od popularności danej produkcji w serwisie Netflix. To wynagrodzenie ma charakter dodatkowy w stosunku do tego zasadniczego, który każdy twórca już otrzymuje z tytułu współtworzenia danej produkcji" – informuje biuro prasowe Netfliksa.

Projekt umowy ostro krytykują jednak sami filmowcy. Zwracają oni uwagę, że "nie każde udostępnienie serialu lub filmu (pomimo iż każdorazowo przynosi platformie zysk) będzie objęte rozliczeniem". Zaproponowany przez Netflix mechanizm wypłaty "dodatkowego wynagrodzenia dotyczy wyłącznie produkcji, które zostaną obejrzane co najmniej w 90 proc. przez 10 mln widzów na świecie".

"Te tezy są nieprawdziwe i nie mają żadnego związku z naszym programem" -  podsumowuje biuro prasowe Netfliksa.

Ze spełnieniem takiego warunku nie będą mieli problemów twórcy "Znachora", który podczas premierowego weekendu zgromadził blisko 12 mln widzów, jednak mniej popularne produkcje na "dodatkowe wynagrodzenie" się nie załapią.

Reżyser Jacek Bromski, prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich, do którego przynależy ZAPA, uważa, że propozycja Netfliksa nie rozwiąże problemu, a wręcz skomplikuje sytuację. "Oferta Netfliksa może być uznana za nadużywanie pozycji dominującej. Została złożona jedynie wybranym twórcom filmów i seriali, nie podlega żadnym negocjacjom. (...) Netflix tworzy czarne listy twórców, nastawia jednych przeciwko drugim, grozi zamknięciem produkcji w Polsce. Jego działania doprowadziły dzisiaj do sytuacji, w której garstka twórców filmowych, rozpieszczanych przez tę platformę, musi zdecydować, czy za netfliksowe srebrniki pozbawić całe środowisko należnych im wynagrodzeń za streaming – twierdzi Bromski.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o "Czasie krwawego księżyca" i prawdziwej historii stojącej za filmem Martina Scorsese, sprawdzamy, czy jest się czego bać w "Zagładzie domu Usherów" i czy leniwiec-morderca ze "Slotherhouse" to taki słodziak, na jakiego wygląda. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Źródło artykułu:WP Film
netflixtantiemyprawa autorskie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)