Trwa ładowanie...
d3yqdzc

Niekontrolowane szaleństwo

d3yqdzc
d3yqdzc

W baśniowym świecie braci Grimm wszystko to, co dzieje się wokół zaczyna nabierać zupełnie innych barw. I choć jest to otaczający ich świat, sami starają się dodatkowo go koloryzować wynajdując duchy, zjawy i złe moce tam, gdzie ich nie ma. Jednak przychodzi dzień, miejsce i chwila, w której kończy się czas żartów, a trzeba stawić czoło życiowemu wyzwaniu.

Teraz wszystko to, co było przedtem będzie miało istotne znaczenie po tym, gdy wszystkie złe siły zwrócą się przeciwko nim. To już nie będzie zabawa, ale konkretna rywalizacja i walka o przetrwanie…

Magia bajek i baśni braci Grimm, urodzonych na progu dziewiętnastego wieku, wynikała przede wszystkim z ich niesamowitego i pełnego uroku życia. Można powiedzieć, że to dzięki braciom Grimm udało się ocalić od zapomnienia setki opowiadań, legend, mitów i baśni krążących od wieków w ustnych opowieściach. Zainteresowanie tymi opowieściami wynikało z ich fascynacji językiem, historią wsi i kulturą niemiecką. W nadziei na ocalenie zagrożonego życia bracia Grimm poświęcili się odkrywaniu, spisywaniu i publikowaniu opowieści, które poznali dzięki niemieckim wieśniakom.

I to po ich twórczość sięga teraz Terry Gilliam. Dwa... istotne aspekty w jego dorobku mają istotne znaczenie w tym konkretnym momencie. Po pierwsze, fakt, iż jako jedyny Amerykanin pojawił się w 1969 roku w ekipie serialu „Latający cyrk Monty Pythona”. Później przyszła pora na fabułę „Monty Python i Święty Graal”, a także jakiś czas później – „Przygody barona Munchausena”.

d3yqdzc

Dlaczego o tym wspominam na wstępie? „Nieustraszeni bracia Grimm” zawierają w sobie pełne wariactwa szaleństwo, niedorzeczność, a także różne komiczne chwyty, jakby żywcem przeniesione z Monty Pytona, a także wiele ciekawych „momentów”, jakie miały też miejsce w innym filmie z gatunku historycznego fantasy – chodzi oczywiście o „Przygody barona Munchausena”. Lecz nie należy doszukiwać się podobieństw, nie oto tu chodzi. I tu część widzów może zrobić krok w tył, bo angielski humor to nie dla mnie. Jednak chciałbym przed tym przestrzec.

Wszystkie podjęte kroki, pewne „zapożyczenia” oddające klimat, to wszystko jest, ale nie rzuca się w oczy. Nie ma natłoku tych zjawisk, choć są widoczne. Odpowiednio wyważone, dodającej tej historii szczyptę szaleństwa, którego i tak w niej nie brakuje. Jakby na to nie patrzeć cały film właśnie taki jest: skrajnie niedorzeczny, miejscami zwariowany, pokręcony, ale jako całość daje dawkę wyjątkowo wyskokowych wrażeń.

„Nieustraszeni bracia Grimm” nie są wierną biografią dziewiętnastowiecznych twórców, myślę też, iż potraktowanie w ten sposób ich życia byłoby z gruntu skazane na porażkę. Choć kto wie, może ktoś kiedyś i oto się pokusi. Teraz jest to baśń... której twórcami, motorami i napędem atomowym są cyniczny Wilhelm i marzycielski Jakub. Oni kreują kolejne baśni i jeszcze jedne i wciąż nowe, baśń ich otacza, pojawiają się wątki ze znanych i uznanych baśni – „Czerwony Kapturek”, „Jaś i Małgosia”. W efekcie mamy wyjątkowy kalejdoskop, w którym odnajdzie się jedynie wytrawny i uważny widz.

Każdy inny również, o ile nie zgubi wątku, który wciąż się zmienia. Ale właśnie dzięki temu tak wiele się dzieje. Wilhelm (Matt Damon) i Jakub (Heath Leder), wciąż drwią, kpią, wciąż gdzieś pędzą, wciąż czegoś szukają. O ile Damon jest dla mnie bez zarzutu, to jego partner i filmowy brat nie do końca mi się podobał. Czegoś mi brakowało w interpretacji jego roli. Choć być może szukam problemu tam , gdzie go nie ma. Obaj dali wiele z siebie, obaj stworzyli dwie ciekawe, zaskakujące, interesujące role. Być może jest tak, iż jeden przy drugim jakby zostawał w tyle, jakby nie nadążał. Choć to tylko moje osobiste odczucie, ale i nim się z Wami dzielę.

d3yqdzc

Obok dwóch braci, mamy jeszcze dwie wyjątkowe, piękne kobiety, francuskiego generała i jego pomocnika – ohydnego i komicznego pachołka. Ale zacznijmy od pań.

O tym, iż Monica Bellucci pojawi się w tym filmie myślę, iż wszyscy wiedzieli już od dawna. To ona, licząca pięćset lat Królowa Luster, jak zawsze onieśmiela nie tylko swoją urodą, zmysłowością i subtelnością, ale też niesamowitym talentem, bez względu na to, kim w danym momencie jest. Tu jej osoba po raz kolejny wzbudza podziw. Sugeruję także zwrócić uwagę na osobę Angeliki – wyemancypowanej traperki, która w swoim świecie nowoczesnym stylem życia, chęcią kształcenia się, została skazana na banicję. Co rzecz jasna jej nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie jest bardzo na rękę.

Rolę Angeliki zagrała angielska aktorka Lena Headey, którą warto zapamiętać, nie tylko ze względu na urodę. To właśnie Angelika stanie pomiędzy braćmi, gdyż obaj, w różny sposób, zaczną ubiegać się o jej względy. Dodatkowo przynosi to wiele ciekawych sytuacji.

d3yqdzc

Kończąc temat aktorski wspomnę jeszcze krótko o dwóch postaciach. W rolę generała Delatombe, francuskiego gubernatora, wcielił się niesamowity... Jonathan Pryce. Miał okazję występować w dwóch innych filmach Gilliama – wspomnianych już „Przygodach barona Munchausena”, a także w „Brazilu”. Pachołka Cavaldiego zagrał szwedzki aktor Peter Stormare. Postać, na którą warto również zwrócić baczną uwagę.

Niezwykłość tego filmu to obok różnorodnego, wyjątkowego aktorstwa, również duża ilość efektów specjalnych, scenografia i charakteryzacja. Zdjęcia kręcono w czeskiej Pradze, a także w urokliwej, czeskiej wsi. Jednak nigdzie nie udało się znaleźć miejsc, bądź plenerów, które w sposób prosty można by było zaadoptować dla potrzeb zaklętego miasteczka Marbaden. Dlatego zbudowano je od podstaw, tak aby oddać klimat i styl dziewiętnastowiecznej, niemieckiej zabudowy z jej kościółkami, sklepami, mostami, stajniami, drogami. Wszystko to wymagało blisko rocznej pracy sztabu ludzi, a także stworzenie zaklętego lasu. Z przyczyn oczywistych pominę szczegóły tych zabiegów, jednak praca, jakiej dokonano przynosi w efekcie niesamowity pod każdym względem, efekt.

Właśnie dzięki temu ta baśń jest tak nieszablonowa, wyjątkowa, ciekawa, szalona, zwariowana. Dzięki temu też bardziej sugestywnie wpływa na widza, który nagle, od samego początku przenosi się na niemiecką wieś i grzęźnie po kostki w brudnej breji.

d3yqdzc

W tym momencie uświadomicie sobie, iż daleko Wam do kinowego fotela, a znacznie bliżej do zgrzebnego płaszcza mokrego od padającego nieustannie deszczu, smrodu oberży, skwierczenia palących się świec i tego wszystkiego, czego nigdy już nie poznacie. Film, który za pierwszym razem może wprowadzić wiele zamieszania, ja przynajmniej obejrzę go raz jeszcze, aby pewne sprawy przybrały zupełnie inny wymiar.

d3yqdzc
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3yqdzc