Nowe Kino Ameryki Łacińskiej - konkurs
7. Festiwal Filmów Latynoamerykańskich powoli dobiega końca. Kilka festiwalowych pozycji mogą oglądać jeszcze widzowie w Łodzi (kino Charlie) oraz w Toruniu (kino Orzeł). Trzeciej ogólnopolskiej edycji spotkań z kinem Ameryki Łacińskiej towarzyszy konkurs na Nagrodę Publiczności oraz Nagrodę Krytyki, przyznawaną przez akredytowanych przy Festiwalu dziennikarzy. Do konkursu wystawiono 16 najciekawszych obrazów z ostatnich lat, w większości nie pokazywanych dotychczas w Polsce. Wszystkie można było zobaczyć w kinach warszawskich, pozostałe miasta zaprezentowały jedynie wybór nominowanych pozycji.
W związku z tym, że każdy konkurs zakłada przeprowadzenie selekcji i wskazanie faworytów, my również chcielibyśmy skupić się dziś tylko na kilku festiwalowych tytułach, naszym zdaniem wartych zauważenia i wyłonienia spośród konkursowych prezentacji.
„Al otro lado” czyli „Na drugą stronę” Gustavo Lozy był to oficjalny kandydat Meksyku ubiegający się o nominację do Oscara 2005. Film może najbardziej europejski i uniwersalny spośród prezentowanych na festiwalu. Splata on trzy dziecięce losy zdeterminowane tym samym wydarzeniem – odejściem ojca od rodziny. Odejściem koniecznym, bo spowodowanym brakiem pracy, biedą, pragnieniem zapewnienia najbliższym lepszego bytu.
Jedenastolatek Priscilano z Meksyku, Angel z Kuby i Fatima z Maroka nie mogą się pogodzić z taką sytuacją. Chcą wyruszyć na poszukiwania swoich ojców i nakłonić ich do powrotu. Trzy odrębne wędrówki tworzą właściwie jedną historię, która mogłaby zakończyć się tragicznie – i w rzeczywistości dla wielu dzieci pewnie tak się kończy.
Mała Fatima, uciekając z domu nie zastanawia się, jak dotrze do Malagi. Pozwala nieść się zbiegom okoliczności, które w końcu prowadzą ją w ręce handlarzy żywym towarem. Priscilano omal nie tonie, próbując przepłynąć Rio Bravo – rzekę oddzielającą Meksyk od Stanów Zjednoczonych. Podobnie Angel, który wraz ze swoim przyjacielem Walterem postanawia na prowizorycznym pontonie dostać się z Hawany do Nowego Jorku.
Meksykański reżyser w bardzo wzruszający sposób pokazuje... emocje swoich małych bohaterów. Ich bunt przeciwko zastanej sytuacji i naiwną wiarę, że prośba dziecka mogłaby wszystko zmienić. Malowniczo ukazane przestrzenie, zwłaszcza te marokańskie, sprawiają, że film przybiera formę egzotycznej podróży, właśnie „na drugą stronę.” Dla bohaterów jest to ta strona lepsza, bogatsza, zapewniająca byt, ale czyniąca to kosztem rozdzielenia z rodziną. Dla widza może być to strona problemów, których sobie na co dzień nie uświadamia. Choć w gruncie rzeczy polska rzeczywistość emigracyjna w dużej mierze przypomina tę marokańską czy kubańską.
Bardzo charakterystycznym motywem pojawiającym się w filmach reżyserów Ameryki Południowej jest religijność, a nawet swego rodzaju mistycyzm, który staje się przejmującym doświadczeniem bohaterów. Procesje pokutników („Bitwa w niebie”), liczne kapliczki i miejsca kultu, a nawet pielgrzymki, by pobłogosławić auto („Bryka”) to nic nadzwyczajnego w latynoamerykańskich filmach.
Miejsce i rolę religii w życiu człowieka stara się określić urugwajski film pt. „Alma Mater” w reżyserii Álbaro Vueli (nagroda Casa de Ámerica na MFF w San Sebastian 2004 oraz nominacja do nagrody Goya dla najlepszego filmu hiszpańskojęzycznego 2006). Główna bohaterka, 34-letnia Pamela jest nieśmiałą i samotną kobietą pracującą w supermarkecie. Wydaje się, że żyje ona poza realnym światem, zamknięta w przestrzeni kasjerskiego stanowiska, ascetycznie urządzonego pokoju i protestanckiej świątyni, gdzie oddaje się ekstatycznym modlitwom. Jej życie zmienia się na skutek dwóch spotkań.
Pierwsze – z Bogiem lub szatanem, mężczyzną w czarnym płaszczu, wyzwala w niej pragnienie dawania życia i czerpania z niego. Drugie – z transwestytą Katią i jej przyjaciółkami – nakłania Pamelę do działania i prowadzi do istotnej ewolucji kobiety. Dzieje się to właśnie poprzez odnajdywanie Boga, nie w zinstytucjonalizowanej religii, ale w samym życiu.
Mistyczne doświadczenie zjednoczenia ze Stwórcą, jakie daje religijna forma, w życiu Pameli przybiera postać obcowania... z wytęsknionym ukochanym. Kończąca film scena zaślubin i przejmująca pieśń miłosna mogą być odbierane jako przejawy szaleństwa kobiety albo jej głębokiego uczucia.
Meksyk i Brazylia to kraje reprezentowane w konkursie 7. Festiwalu Filmów Latynoamerykańskich aż przez osiem obrazów. Wśród propozycji brazylijskich zdecydowanie wyróżnia się szeroko nagradzany film pt. „Prawie jak bracia” („Quase dois irmaos”). Reżyser, Lucia Múrat, umieszcza akcję w dwóch przestrzeniach czasowych.
Wiodąca opowieść rozgrywa się w latach 70., w więzieniu Ilha Grande. Główny bohater, Miguel to przywódca więźniów politycznych i zaangażowany komunista, który wierzy w takie ideały jak wspólna własność, sprawiedliwość społeczna i równość wszystkich ludzi. Stara się zaszczepić swoje przekonania wśród innych więźniów, zwłaszcza tych kryminalnych, dla których nie istnieją żadne zasady. Jednym z nich jest Jorge, drobny złodziejaszek z faveli, którego ojciec komponował samby.
Obaj mężczyźni bardzo się zaprzyjaźniają, jednak ani te emocje, ani wspólnota ideałów nie są w stanie zburzyć narastającego między nimi muru. Podział między bohaterami ma swoje źródło w ich pochodzeniu, pozycji społecznej i materialnej.
Z czasem różnice potęgują się jeszcze bardziej. Jorge wciąż siedzi w więzieniu, skąd kieruje grupą młodocianych przestępców, Miguel to znaczący polityk, który wciąż ma szczytne cele. Roztańczone, karnawałowe Rio de Janeiro lat dziewięćdziesiątych jawi się jako przedsionek piekła, w którym dobro miesza się ze złem, życie ludzkie nie ma żadnego znaczenia, a jedyną formą międzyludzkich kontaktów jest przemoc.
Wybory konkursowe nigdy nie są łatwe ani jednoznaczne. Zwłaszcza kiedy mamy do czynienia z wieloma ciekawymi filmami, odmiennymi tematycznie i formalnie. Warto więc zwrócić uwagę na wyróżnione przez nas tytuły. Może to krótkie ich przybliżenie pomoże widzom w podjęciu ostatecznych konkursowych decyzji.
Głosy na najlepszy film festiwalu można oddawać na stronie: www.manana.pl.