Orlando Bloom jest kochany
Kariera gwiazdy "Władcy pierścieni" i "Piratów z Karaibów" Orlando Blooma (zdj. z www.orlandobloom.co.nz)
szybko nabrała wielkiego tempa. Młody aktor z miejsca stał się obiektem pożądania tysięcy młodych dziewcząt na całym świecie.
On sam jednak najbardziej kocha swoją mamę, która o swoim synu potrafi mówić bez przerwy, bez końca chwaląc wielkie, jej zdaniem, przymioty jego charakteru.
'_**Uważam, że Orlando jest fenomenem'**_ - mówi Sonia Bloom - ma on w sobie coś niezwykłego, a najpiękniejsze w nim jest to, że on jest tej swojej niezwykłości nieświadomy!'
Dzieciństwo Orlanda, mimo że pełne miłości, obfitowało w niezwykłe wydarzenia. Jako dwunastolatek na przykład dowiedział się, że człowiek, którego przez cały czas uważał za swego ojca - aktywista, walczący o prawa człowieka Harry Bloom, jego biologicznym ojcem nie jest. Matka wyznała mu, że jest nim jej dawny przyjaciel - Colin Stone.
'Bardzo bałam się reakcji syna na tę wiadomość. Ale on zachował się cudownie i bardzo spokojnie. Myślę, że ten spokój zawdzięcza temu, iż dorastał w kochającej i pełnej wzajemnego szacunku rodzinie."
Mały Legolas zmagać się także musiał z własną słabością - czyli dysleksją. I tu znów jego mama nie może się syna nachwalić. Świetnie sobie z tym radzi. Można powiedzieć, że całkowicie przezwyciężył tę słabość. Czyta mnóstwo scenariuszy i to mu bardzo pomaga.
Na tym zachwyty Sonii się nie kończą: Orlando jest także bardzo utalentowanym rzeźbiarzem. Kreatywnym i błyskotliwym.
W świetle powyższego, zabawnie brzmi deklaracja aktora, że to właśnie najbliżsi umożliwiają mu radzenie sobie z uwielbieniem fanek, realistyczne podejście do samego siebie i uniknięcie wpadania w samozachwyt...
źródło: Hello!