Palec wymierzony w bankowców
15 września 2008 r. był gwałtownym przebudzeniem z letargu. Jeden z największych banków Ameryki - Lehman Brothers - zbankrutował. Indeksy giełdowe pikowały w dół, ciśnienie inwestorów skoczyło w górę. Na krawędzi znalazł się ubezpieczeniowy gigant AIG. Domino ruszyło.
08.03.2011 11:25
Następne były mniejsze banki, firmy i firemki, najpierw w USA, potem na całym świecie. W powietrzu zawisło wielkie "dlaczego". Kto jest temu winien?! Właśnie na to pytanie, postawione w takim oskarżycielskim tonie, próbuje odpowiedzieć Charles Ferguson. Jego "Inside Job" to nie thriller ani do bólu podkręcona sensacja, ale dokument i zdobywca Oscara. To zarazem amerykańskie rozliczenie z kryzysem finansowym. Kryzysem, który zwykłych ludzi pozbawił pracy, domów, oszczędności życia, a ludziom ze szczytu finansjery co najwyżej odebrał możliwość bogacenia się. Ich rezydencje stoją jak stały, odprawy każdemu zwykłemu człowiekowi pozwoliłyby dostatnio żyć przez lata, a formalnych aktów oskarżenia wciąż brak.
Ferguson przyszedł z kamerą do ekonomistów, doradców najwyżej postawionych ludzi w Stanach, członków rad nadzorczych wielkich instytucji finansowych. Ich odpowiedzi zestawione z ponurymi faktami w jasny sposób pokazują genezę kryzysu. Krach - postrzegany ogólnie jako pęknięcie bańki spekulacyjnej na rynku nieruchomości - jest tu przedstawiony w znacznie szerszym kontekście. Stoją za nim działania deregulacyjne, za którymi lobbował świat finansjery i balansujące na granicy prawa transakcje finansowe. Ryzykowne pożyczki, derywaty, CDS-y… Ekonomiści wiedzą, że to taniec na linie, dlaczego więc tak mało było głosów przestrzegających przed upadkiem? Bo zbyt wielu zależało na tym, żeby zarobić ile wlezie, do samego końca - ta odpowiedź, choć nie pada wprost, to wisi w powietrzu.
Ferguson przedstawia nam świat polityki i wielkiego biznesu, które się przenikają. Doradcy prezydentów, przedstawiciele administracji państwowej mają doświadczenie zdobyte w największych bankach i odwrotnie, profesorowie biorą tysiące dolarów za raporty o stabilności gospodarczej, mimo że tak naprawdę powinni pisać o niestabilności. - To błąd, literówka - bagatelizuje sprawę jeden z rozmówców.
Ferguson drąży, jest na tropie gigantycznej afery, która przedstawia kryzys jako spisek finansowy. Podkreśla, że agencje ratingowe niemal do samego końca wystawiały bardzo mocne oceny instytucjom, które wkrótce znalazły się na skraju przepaści. Co ciekawe, żaden z ich przedstawicieli nie odważył się wystąpić w filmie. Udziału odmówili też Alan Greenspan (były szef Rezerwy Federalnej), Ben Bernanke (obecny szef Rezerwy Federalnej, Henry Paulsen (sekretarz skarbu w administracji George'a W. Busha) - ludzie ze świecznika, którzy jak pokazuje reżyser, swoimi działaniami zapędzili świat w kozi róg. A ci, którzy się zgodzili wystąpić, pewnie tego szczerze żałują.
Reżyser prowadzi opowieść sprawnie, zestawia krótkie, czasem jednozdaniowe, lecz wiele mówiące wypowiedzi ("nie będę o tym rozmawiał", "już i tak zajął mi pan zbyt dużo czasu") z dynamicznym wywodem narratora (Matt Damon), tak że blisko dwie godziny filmu mijają jak z bicza strzelił. W swoim obrazie odsądza bankowców i ludzi Wall Street od czci i wiary. Przedstawia ich zarobki i wysokości odpraw, które otrzymali po niechlubnym odejściu ze stanowisk oraz wydatki, z których 5% szło na zabawy, w tym igraszki z prostytutkami fakturowane potem jako niezbędne wydatki firm. Tak pokazanych inwestorów nie da się lubić.
"Inside Job" prezentuje populistyczny punkt widzenia. Czy jednak pierwszy film o kryzysie mógł być inny? Amerykanie wciąż liżą rany i chcą poznać odpowiedzialnych za swoją biedę. Realne straty zwykłych Smithów w odległych Stanach czy dobrze nam znanych Kowalskich wołają o rekompensatę.
Jest jeszcze jeden wątek. Ferguson sprawdza, dokąd zaszli ludzie z naczelnych instytucji finansowych uczestniczących w kryzysie. Podkreśla, że liczba lobbystów po kryzysie jeszcze wzrosła. To każe nam być uważnym, oglądać każdego centa i każdą złotówkę z obu stron i sprawdzać wypowiedź każdego autorytetu. Bo jak mawia doktor House, wszyscy kłamią. A pieniądze nęcą.