Trwa ładowanie...
d3hdm3l
14-07-2008 15:56

Pandamonium, ale tylko dla dzieci

d3hdm3l
d3hdm3l

Wakacje to sezon ogórkowy dla muzeów, teatrów, księgarni i kin. Plaże, brzegi jezior, ścieżki rowerowe wypełniają się szczelnie, natomiast kina całkowicie pustoszeją. Jako że jednak muszą się z czegoś utrzymać, organizują pojedyncze premiery. W tym roku jednym z bardziej promowanych wakacyjnych filmów jest „Kung Fu Panda”, produkcja dla dzieciaków sygnowana wizerunkiem brzuchatego i wielkiego acz niezwykle sympatycznego misia.

"Kung Fu Panda" to film, który nie przeciera nowych szlaków w animacji, ale dość twórczo i zabawnie je wykorzystuje. Wielką jego zaletą jest to, że dzieje się w chińskiej wiosce, dzieci mogą zainteresować się więc odmienną kulturą oraz samą sztuką walki, jaką jest kung fu. Proste i klarowne przesłanie pozwala natomiast opuścić kino z przekonaniem, że niepotrzebne nam magiczne sztuczki, by osiągać upragniony cel. Wystarczy wiara w siebie i odrobina ciężkiej pracy.

Panda Po marzy o tym, by dorównać swoim idolom, legendarnym pięciu wojownikom, którzy wsławili się umiejętnościami kung fu i są znani w całej okolicy. W wolnych chwilach ćwiczy ciosy na wyimaginowanych wrogach oraz śni o życiu w glorii i sławie największego z wielkich. Natomiast kiedy tego nie robi… roznosi zupy z makaronem w restauracji swojego ojca. Pewnego dnia jednak życie niezgrabnej Pandy diametralnie się zmienia.

Wielki Mistrz Oogway widzi w niej legendarnego wojownika, który ochroni miasteczko przed straszliwym Tai Lungiem. Tylko gdzie kryje się ten wojownik skoro Panda z ledwością wspina się na schody, nie jest w stanie podskoczyć wyżej niż na wysokość ciasteczka, o jej refleksie czy szybkości (a raczej ich braku) nie wspominając?

d3hdm3l

Za odnalezienie w Pandzie ducha walki będzie odpowiadał Mistrz Shifu, który wcześniej szkolił Tygrysicę, Małpę, Żurawia, Modliszkę i Żmiję oraz obecnie ich największego wroga – Tai Lunga. Tylko, że Mistrz Shifu niespecjalnie lubi gapowatego Po i najchętniej by się go w ogóle pozbył. Przeznaczenie chce jednak czego innego. Chce, by każdy z bohaterów zmierzył się ze swoimi własnymi słabościami i wyszedł z tej walki zwycięsko.

W pewnym momencie kampanii reklamowej zaryzykowano stwierdzenie, że Panda Po popularnością przebije Shreka, co się oczywiście nie stanie z bardzo prostych powodów. „Kung fu Panda” jakkolwiek jest filmem zabawnym i znakomicie zrobionym to jednak… skierowanym głównie do dzieci. Nie przekracza tej magicznej granicy, dzięki której animację chcą obejrzeć również dorośli widzowie.

Poza tym to film absolutnie uniwersalny. Lista dialogowa nie została przystosowana do polskich realiów, co również zwiększyłoby target filmu. No i kwestia dubbingu. Wszyscy wiedzą jak ważny jest dubbing w animacji, tym bardziej właśnie po „Shreku”, natomiast dubbing w „Pandzie” niczym specjalnym się nie wyróżnia. Jest jak najbardziej profesjonalny, jednak bez tej magii, która każe niektóre dialogi odsłuchiwać kilka razy.

W wersji angielskojęzycznej do dubbingu zaangażowane były takie gwiazdy jak Jack Black, Angelina Jolie czy Dustin Hoffman. W polskiej wersji, poza Janem Peszkiem i Wiktorem Zborowskim, głosów podobnej miary niestety nie było.

Jeśli więc macie dzieci w wieku 6-10 lat i chcecie iść z nimi na zabawny film to „Kung fu Pandę” jak najbardziej polecam. Jeśli zaś sami szukacie międzypokoleniowej wakacyjnej komedii na miarę „Shreka”, możecie się trochę zawieść. W tym ostatnim przypadku bardziej polecałabym wizytę w Zoo i przyjrzenie się pandzie w okolicznościach przyrody a nie kina.

d3hdm3l
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3hdm3l