Pani Minister tańczy!
Na dachach wielkomiejskich blokowisk, w radosnym uniesieniu PURYMOWEGO CUDU, który nam pluje w naszą polską Wielkanoc. No, może nie sama reżyser Cywińska, tylko postaci z jej filmu, w którym zatajona lub nieświadoma przeszłość bierze odwet na antysemicie. Bo w końcu wszystkie my żydy albo przechrzty, każdy goj parchem podszyty, jak dobrze poszukać. Nieboszczyk Gombrowicz tak by się zapewne musiał wyrazić o skomplikowanym syndromie dzisiejszego antysemityzmu. I ja też bym się chętnie przyznał, gdyby mi coś nie mówiło, że jestem nie tylko antysemita, ale może nawet propalestynista. Więc może bym wolał, żeby to Arafat złotem i przodkami mnie kusił, a niejakiś tam Zilbersztejn. To taki stary polski honor, po stronie słabszych stawać. Także przez szacunek dla Korczaka, który kiedyś się wzdragał Ojczyznę w tworzącym się właśnie Izraelu zobaczyć, za silne to dla niego było.
Farsa całkiem zgrabna i solidnie zdokumentowana, mimo iż pani reżyser mogła spożytkować jedynie część materiału, zawartego w senariuszu Macieja Karpińskiego. Widać, że staje się specjalistką od bożych podszewek. Choć tu ukazuje tylko jedno z podszyć polskiego antysemityzmu. (pha)
24.09.2000 02:00