Patryk Vega jest przerażony tym, co dzieje się w Polsce. "Boję się radykalizmu i fanatyzmu"
Patryk Vega w najnowszym wywiadzie nie tylko opowiedział o kulisach kontrowersyjnego filmu "Polityka", ale przede wszystkim o tym, co obecnie dzieje się na polskiej scenie politycznej. - Jeśli w skrajnym przypadku dojdziemy do systemu jednopartyjnego, będziemy świadkami narodzin ustroju autorytarnego w sercu Europy - powiedział.
Patryk Vega z niecierpliwością czeka na premierę filmu "Polityka". Obraz ma wstrząsnąć polską sceną polityczną tuż przed wyborami parlamentarnymi. Samo ogłoszenie prac nad filmem bardzo zainteresowało Polaków, a im bliżej premiery, tym atmosfera robi się bardziej gorąca. Jeszcze zanim produkcja trafiła na ekrany kin, wywołała lawinę komentarzy, a sam zwiastun bije rekordy oglądalności na YouTube.
Ostatnio reżyser był gościem Beaty Lubeckiej w Radiu Zet. Głównym tematem rozmowy była oczywiście premiera "Polityki" i to, jak dziś w oczach Vegi wygląda Polska.
- Generalnie jestem bardzo zaniepokojony tym, co się dzieje w Polsce. Kiedy zastanawiałem się, czemu robię ten film, to myślę, że powód był zupełnie prozaiczny. Przeczytałem jakiś czas temu, że mężczyzna chce dokonać w życiu trzech rzeczy: chce przeżyć przygodę, stoczyć bitwę i uratować z opresji piękną kobietę. I ja w swoim życiu chciałem stoczyć bitwę. I początkowo ta bitwa miała się dokonać w takim wymiarze oczywistym, w którym chciałem się skonfrontować z odwagą i męskością. Kiedy jednak zderzyłem się z politycznym szantażem, to tak naprawdę ta bitwa przerodziła się w bitwę o demokrację. Ja uważam, że my jesteśmy w bardzo niebezpiecznym momencie i w ciągu najbliższych kilku lat jesteśmy w stanie stracić wolność. Nietrudno sobie wyobrazić scenariusz, w którym rząd wykupi Agorę czy TVN i za moment nie będziemy mieli wolnych mediów. Co więcej, jeśli w skrajnym przypadku dojdziemy do systemu jednopartyjnego, będziemy świadkami narodzin ustroju autorytarnego w sercu Europy - powiedział.
Vega przyznał też, że jako ojciec trójki dzieci korzysta z 500+. Dlaczego, skoro na swoich filmach zbija fortunę? Okazało się, że reżyser nie miał pojęcia, że z tego programu socjalnego można po prostu zrezygnować.
- Gdybym miał przekonanie, że te pieniądze trafią wówczas do potrzebujących, pewnie bym to uczynił. To jest tak samo jak z podatkiem dla osób niepełnosprawnych. Mówię tutaj o 4-procentowym podatku, który ma być ściągany od osób zarabiających powyżej miliona złotych. I ja mam problem z tym, dlatego że ja w życiu stosuję dziesięcinę, czyli jedną dziesiątą swojego majątku oddaję na potrzebujących - tłumaczył.
Vega nie ukrywa, że mimo negatywnego stosunku do tego, co obecnie dzieje się na polskiej scenie politycznej, weźmie czynny udział w najbliższych wyborach. Reżyser uważa, że polityka dotknęła go na tyle, że ma do niej stosunek emocjonalny. Zapewnił też, że wie, przeciwko komu i czemu będzie głosował.
- Boję się radykalizmu i fanatyzmu we wszelakim wydaniu. Tak naprawdę PiS uzyskał swoją popularność, kierując się poniekąd tym, co robię ja, czyli badaniami socjologicznymi. I z badań socjologicznych zleconych w Europie Zachodniej wyszło im, że należy w Polsce bardzo silnie uderzyć w temat uchodźców. I oni na temacie uchodźców zbudowali swoją popularność. I tak naprawdę to był zalążek takiej narracji nienawiści (...) Jestem przerażony tym, że pierwszy raz za mojego życia społeczeństwo jest tak totalnie skonfliktowane, gdzie ludzie są podzieleni - mówiła na antenie Radia Zet.
W dalszej części rozmowy Vega przyznał, że wielu aktorów odmówiło udziału w "Polityce". Powód? "Musieli wykazać się odwagą i zaryzykować swoją karierę".
- Nie było za to problemu z inwestorami, bo moje filmy zarabiają. (...) Były naciski tylko, żeby przesunąć premierę na po wyborach. Mieliśmy też naciski w internecie. Firma komercyjna, która obsługuje wiele podmiotów na rynku, została zaszantażowana przez spółki skarbu państwa.
Pod koniec Vega zapewnił, że już pracuje nad kolejnymi filmami. Nie chciał jednak zdradzić, jaką tematykę tym razem weźmie na warsztat, bowiem "ludzie kradną mu pomysły". Ujawnił jedynie, że już 5 września wchodzi na plan kolejnej produkcji, a daty następnych premier ma zaplanowane do... 2025 r. Ostatni obraz ma opowiadać o Bogu.
- Boję się, że jak się zatrzymam, to umrę, rozpadnę się na kawałki. Swoich filmów nie oglądam, wypuszczam w świat i idę dalej - podsumował w rozmowie z Beatą Lubecką.