Trwa ładowanie...
23-02-2000 01:00

Piosenki znaczące

Piosenki znaczące
dvywkew
dvywkew

"Być kobietą" Alicji Majewskiej, składanka przebojów z popularnej serii "Złota kolekcja", to dotąd ostatni album piosenkarki, która jednak nowe utwory chce wydać jeszcze w tym roku.
Jan Skaradziński: Jest pani zadowolona z wyboru piosenek na płytę "Być kobietą"?
Alicja Majewska: Tak, zresztą sama uczestniczyłam w ich wyborze. Klucz, co dotyczy całej "Złotej kolekcji", był oczywisty - chodziło o utwory najbardziej popularne, najlepiej pamiętane przez publiczność. Ale moją radość z płyty jeszcze powiększa fakt, że wydawca mimo wszystko zgodził się, by obok hitów sprzed lat znalazły się też tytuły nowsze, mniej znane, np. "Jaki piękny świat" czy "To nie sztuka wybudować nowy dom".
J.S.: Czyli "Być kobietą" jest właściwym portretem Alicji Majewskiej?
A.M.: Nie mogłam zmieścić tu wszystkich swoich piosenek, które bym chciała, zresztą nie było sensu dublować repertuaru "Być kobietą" z poprzednią składanką, "Jeszcze się tam żagiel bieli" - ale tak, mój portret jest właściwy. "Być kobietą" pokazuje i dokumentuje to, że w ciągu tylu lat, ile uprawiam mój zawód, udało mi się nagrać sporo piosenek znaczących. Wypowiadam się teraz z pozoru nieskromnie, jednak przecież nie jestem twórcą tych piosenek, a tylko korzystam z owoców pracy i talentu osób dla mnie komponujących i piszących, najczęściej Włodka Korcza i Wojtka Młynarskiego. Dlatego śmiało mogę powiedzieć tak, jak powiedziałam. Więcej - mimo wielu lat śpiewania tych piosenek, nadal się nimi delektuję! Mogę też powiedzieć, że składanki "Być kobietą" nie traktuję jedynie jako podsumowania swojej kariery, ponieważ mam ochotę i zamiar coś jeszcze zrobić.
J.S.: Swego czasu była pani wręcz kolekcjonerką nagród na różnych polskich - i nie tylko polskich - festiwalach. Ciekaw jestem, które z nagród pani szczególnie ciepło wspomina?
A.M.: Są dwie takie. To z pewnością nagroda Ministra Kultury i Sztuki w Opolu w 75 roku za "Bywają takie dni" - ponieważ właśnie wtedy, po okresie śpiewania w Particie, zaczynałam występować solo. Ale nie mniejsze znaczenie ma dla mnie nagroda w tym samym Opolu pięć lat później za "Jeszcze się tam żagiel bieli", ponieważ ta piosenka stała się chyba najważniejszą w całym moim życiu estradowym. Zresztą powstała w specyficznym, trudnym okresie - okresie wielu rozstań... Wiem, że niektórym osobom pomogła znieść te rozstania.
J.S.: Czy to przypadek, czy świadomy wybór, że tak często śpiewa pani w duetach? Bo lista estradowych partnerów jest długa - Halina Frąckowiak, Andrzej Zaucha, Zbigniew Wodecki, Ryszard Rynkowski...
A.M.: Wybór, zdecydowanie wybór. Lubię śpiewać w duetach, w ogóle lubię śpiewać na głosy. I lubię swój zawód, który oprócz wad ma choćby tę zaletę, że można dobierać ludzi, z którymi się pracuje. Śpiewałam z wieloma znakomitymi, uznanymi artystami. A szczególnie się cieszę, że zdążyłam zaśpiewać z Andrzejem Zauchą. Był absolutnie wyjątkową osobowością. I ciągle bardzo mi go brakuje.
J.S.: Wspomniała pani, że zamierza coś jeszcze zrobić. Co i kiedy?
A.M.: Bez perspektywy zrobienia czegoś nowego byłoby smutno... Na szczęście już skończył się boom na rzeczy bezwartościowe - tak muzycznie, jak literacko. Dowodzi tego chociażby lawina nowych wersji starych utworów. Lecz pokłady nie są niewyczerpane. Muszą powstawać nowe rzeczy, które po latach trafią na składanki typu "Złota kolekcja". Bo twórcy nie przestali tworzyć ciekawych rzeczy. Ja jestem w trakcie kompletowania nowego repertuaru i ustaleń wydawniczych. Myślę, że na jesieni wszystko będzie jasne

dvywkew
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dvywkew