Jeden z naszych etatowych recenzentów, przygotował listę 10 najlepszych filmów Sci-Fi wszech czasów. Zapraszamy do lektury.
10. Dzień, w którym zatrzymała się Ziemia (reż. Robert Wise)
Dziś trudno nie uśmiechnąć się na widok ówczesnych, archaicznych kostiumów czy wyobrażenia pozaziemskiej cywilizacji jako takiej, ale w 1951 nie ona była najważniejsza w filmie Roberta Wise’a. Jego dramat sci-fi tym wyróżniał się spośród zalewu produkcji o zagładzie z kosmosu, że ponad tanie efekciarstwo stawiał dumną ideę. Owszem, obcy w „Dniu…” chcieli podbić naszą planetę, ale po to tylko, by ocalić ją z naszych nieodpowiedzialnych rąk. Powstały w 2008 roku remake (dużo, dużo gorszy od oryginału) dowodzi, że ta proekologiczna wymowa wciąż jest aktualna.
9. Obcy (reż. Ridley Scott)
W 1979 roku Ridley Scott, wykorzystując zaskakująco oczywisty koncept („w kosmosie nikt nie usłyszy twojego krzyku” – straszył kinowy plakat), zrealizował horror, który do dziś stanowi niedościgniony wzór szokera sci-fi. Jego film był duszny i klaustrofobiczny, a wykreowane monstrum przeniknęło do popkultury, doprowadzając do powstania dziesiątek kontynuacji, gier, komiksów, książek i gadżetów. W tym roku Scott zaprezentuje prolog tej historii.
8. Bliskie spotkania trzeciego stopnia (reż. Steven Spielberg)
W 1977 Steven Spielberg jako pierwszy postanowił w tak wyraźny sposób zerwać z panicznym postrzeganiem kosmosu jako śmiertelnego zagrożenia i zasugerował, że ewentualni jego mieszkańcy mogą mieć także pozytywne zamiary. Dziś wypełnione rewolucyjnymi efektami wizualnymi „Bliskie spotkania…” wyznaczają także nieco inną, ważniejszą granicę – pomiędzy mainstreamem dzisiejszym, a tym jaki znano do tamtej pory.
7. Zakazana planeta (reż. Fred M. Wilcox)
W czasach, gdy sci-fi kojarzone było przede wszystkim z niskonakładowym śmieciem, Fred M. Wilcox zrealizował film bogaty w treść i formę. Jego kolorowa, bogata w detale opowieść uwodziła rozmachem, ale i szekspirowskim sznytem – do dziś trwają spory, czy można „Zakazaną planetę” traktować jako frywolną wariację na temat „Burzy”. Dziś film zdążył się już zestarzeć, ale wciąż pozostaje osobliwym, hipnotyzującym wydarzeniem.
6. Matrix (reż. Andy i Lana Wachowski)
W 1999 film rodzeństwa Wachowskich symbolicznie wprowadził kino sci-fi w nowe milenium. Owiany dziś kultem „Matrix” funkcjonował wtedy na dwóch odległych biegunach: z jednej strony był znakomitym filmem akcji w niecodziennej oprawie, z drugiej stał się filozoficzną dysputą na temat rzeczywistości i jej wyobrażenia. Przez ostatnich 13 lat dzieło Wachowskich zostało rozebrane przez wszelkiej maści krytyków, analityków i filozofów rozebrane na części, a jednak… wciąż można w nim odkryć nowe pokłady znaczeń.
5. Solaris (reż. Andriej Tarkowski)
Stanisław Lew, jak to miał w zwyczaju, szybko wyklął radziecką adaptację jego powieści z 1972, ale sam film zdążył już wtedy wrosnąć w pęczniejącą konwencję kina sci-fi. Dziś, czterdzieści lat później, pomiędzy książkowym pierwowzorem a jego wersją filmową można dostrzec fascynujący, intelektualny dialog, a może nawet polemikę – intrygujący dowód na to, że forma filmowa nie musi i nie powinna być wierna literackiej.
4. Mechaniczna pomarańcza (reż. Stanley Kubrick)
W 1971 Stanley Kubrick zrealizował jedną z najbardziej odstręczających wizji przyszłości w historii kina. Opierając się na powieści Anthony’ego Burgessa, reżyser przywołał przyszłość zniewoloną przez gwałt i przemoc, opętaną niedorzecznymi doktrynami, represjonującymi jednostkę. Jak na ironię, cenzura wielokrotnie ingerowała w jego film, zarzucają mu promocję… bezpodstawnej agresji. Dziś „Mechaniczną pomarańczę” odbierać można przede wszystkim jako wizjonerską dysputę o silnym socjo-politycznym koncepcie.
3. Metropolis (reż. Fritz Lang)
Zrealizowana u kresu kina niemego superprodukcja Fritza Langa jest praojcem wszystkich filmów z tego zestawienia. Ale nie tylko. „Metropolis” to arcydzieło (nie tylko niemieckiego ekspresjonizmu), które ma swoje stałe miejsce w popkulturze i po prostu nie chce się zestarzeć, przynajmniej pod względem wizualnym – niektóre z rozwiązań technicznych Fritza Langa do dziś budzą podziw i uznanie wśród scenografów i twórców efektów specjalnych.
2. Łowca androidów (reż. Ridley Scott)
„Łowca…” do dziś uchodzi za najlepszą adaptację nieokiełznanego Philipa K. Dicka, ale film Ridleya Scotta jest czymś więcej, dalece bardziej autonomicznym. Zrealizowany w 1982 film to humanistyczna odyseja po przyszłości, w której człowiek stał się samozwańczym bogiem, a maszyny są bardziej ludzkie od ludzi. Początkowo film Scotta nie został zbyt przychylnie przyjęty przez krytykę i publiczność, ale po naniesieniu reżyserskich poprawek i z upływem lat, stał się rzeczą kultową. To właśnie „Łowca…” jest dziś najlepiej wydanym na dvd i blu-ray filmem z tego zestawienia. 1. 2001: Odyseja Kosmiczna (reż. Stanley Kubrick)
„Odyseja kosmiczna” Kubricka to nie film, to ponadczasowe dzieło sztuki, które – nie ma tu chyba wątpliwości – za 100-200 lat będzie wystawiane w stosownych ku temu galeriach. To film wizjonerski, mistrzowsko wyreżyserowany i bogaty w kontekst filozoficzny. Kubrick funduje nam podróż przez różne czasoprzestrzenie, wymiary i doznania. To rzadka wartość, nie tylko w kinie sci-fi.