Trwa ładowanie...
20-01-2000 01:00

Piwniczny śpiewak

Piwniczny śpiewak
d49m72l
d49m72l

Jacka Wójcickiego, artystę "Piwnicy pod Baranami", kochają starzy i młodzi. Popularność zawdzięcza pięknemu głosowi, wielkiej muzykalności, chłopięcej urodzie i oczywiście aktorstwu, bo któż nie pamięta filmów z jego udziałem, m.in. "Ostatniego dzwonka" Magdaleny Łazarkiewicz czy "Listy Schindlera" Stevena Spielberga.
Edyta Karczewska-Madej: Podobno bardzo trudno umówić się z panem na wywiad. Czy nie lubi pan dziennikarzy?
Jacek Wójcicki: Ja bardzo lubię dziennikarzy oraz rozmowy z nimi. Nie lubię tylko pośpiechu i wywiadów udzielanych przez telefon.
E.K.-M.: Jaką najdziwniejszą lub najśmieszniejszą plotkę usłyszał pan o sobie?
J.W.: Jak do tej pory, odpukać, ustrzegłem się tego. Raczej miewam sympatyczne recenzje, z czego się bardzo cieszę. Nudzą mnie już te gazetowe plotki o aktorach na bankietach. Lecz teraz są takie czasy, że podobno trzeba zabiegać o popularność i pokazywać się, aby o artyście nie zapomniano. Myślę, że można tworzyć własny wizerunek w inny sposób - ja chcę być obecny przez to co robię na scenie. Chociaż ja także lubię bywać na bankietach. Jestem podobno duszą towarzystwa, ale nigdy nie robiłem tego na pokaz.
E.K.-M.: Jest pan uwielbiany przez publiczność, szczególnie przez kobiety. Kiedyś powiedział pan, że wolałby dostawać od wielbicielek czekoladki, zamiast kwiatów i pluszowych maskotek.
J.W.: Rzeczywiście, po tym wywiadzie nastąpił przełom w okazywaniu sympatii. Zamiast kwiatów zacząłem otrzymywać czekoladki, bombonierki i różne inne słodkości. Oznaki sympatii ze strony kobiet spotykają mnie często. Nawet dziś, gdy przechodziłem obok budek bazaru, panie zaczepiły mnie krzycząc: "O, to ten Jacek, który tak pięknie śpiewa". To jest bardzo miłe. Moje słuchaczki to córki, matki i babcie, czyli ogromna rozpiętość wiekowa. Na przykład na "Gali piosenki bez granic" jedna babunia przedarła się przez kordon ochrony, parasolką potraktowała jednego z tych ogromnych panów, rzuciła się na mnie i zaczęła całować po rękach. Natychmiast zrewanżowałem się jej tym samym, i tak całowaliśmy się przez chwilę.
E.K.-M.: Był pan ulubieńcem Piotra Skrzyneckiego. Proszę powiedzieć jaka jest "Piwnica pod Baranami" po jego śmierci?
J.W.: Ulubieńcem to może za dużo powiedziane. Po prostu lubiliśmy się. Lubił mnie, mimo że robiłem rzeczy, które nie zawsze mu się podobały... na przykład występowałem w Kabarecie Olgi Lipińskiej. Piotr uwielbiał się wygłupiać, ja także. Piotr był człowiekiem szalonym, nieobliczalnym, ja po części także taki jestem. Gdy zabrakło go, w "Piwnicy pod Baranami" dużo się zmieniło. Bez niego to nie jest ten sam kabaret - to, co teraz robimy, to bardziej koncert.
E.K.-M.: Co to znaczy, że utwór jest "piwniczny" lub "niepiwniczny"?
J.W.: Wyrosłem w "Piwnicy pod Baranami", więc trudno mi ocenić. Potocznie uważa się, że "piwniczne" to smutne i refleksyjne. Ale "Piwnica pod Baranami" to przede wszystkim muzyka i kompozytorzy. Gdy usłyszymy kompozycje Preisnera czy Kantego Pawluśkiewicza, to czujemy, że to jest... po prostu inne - nasze.
E.K.-M.: Wiele czasu poświęca pan kabaretowi, a co z filmem? Wszak wszyscy pamiętamy świetną kreację w "Ostatnim dzwonku" czy rolę w "Liście Schindlera".
J.W.: Film się mną nie interesuje. A ja mam tak dużo pracy związanej z kabaretem, recitalami, że nie zabiegam o role. Choć muszę przyznać, że czasami żałuję, ponieważ bardzo lubię film.
E.K.-M.: Jak pan dba o swój głos?
J.W.: Przede wszystkim nie jadam lodów i nie palę. Dozuję też szaleństwa bankietowe.
E.K.-M.: Proszę zdradzić swoje plany zawodowe.
J.W.: Planów mam bardzo dużo. Moim marzeniem jest nagranie płyty z własnym repertuarem, gdzie nie będę tylko odtwórcą utworów innych wykonawców. Bo jest to największa bolączka i najczęstszy zarzut z jakim się spotykam. W planach mam także nagranie pieśni Schuberta oraz płyty z piosenkami Kiepury, która jest gotowa już w 80 procentach.
E.K.-M.: Co Jacek Wójcicki lubi robić w wolnych chwilach?
J.W.: Lubię być w domu i słuchać głośnej muzyki, szczególnie ABBY. Zgodnie z krakowskim rytuałem lubię bywać w rynku na południowych kawach w kawiarni. Spotykam się wtedy z Beatą Rybotycką, Anią Szałapak, Zbyszkiem Wodeckim, Grześkim Turnauem - rozmawiamy, śmiejemy się, planujemy. Lubię podróżować, przemieszczać się, poznawać nowe miejsca. Przyjemność sprawia mi jazda samochodem, najlepiej samotnie - śpiewam sobie wtedy, uczę się nowych tekstów. Lubię bankiety i czerwone wino. A przede wszystkim lubię długo, długo spać. Moją pasją są komputery i internet, zdawałoby się zainternie nie pasujące do "piwnicznego" wizerunku. Ale lubię rzeczy tajemnicze i niezwykłe, a dla mnie komputer jest rzeczą z pogranicza czarów i magii.

d49m72l
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d49m72l