Plan "Quo Vadis": Lwy odjechały do Pragi
W rzymskim amfiteatrze na stadionie "Warszawianki", gdzie kręcone są zdjęcia do filmu "Quo Vadis", zakończyły się we wtorek ujęcia z udziałem lwów. Ekipa ma już za sobą 44 dni zdjęciowe, nakręcono 30 proc. filmu.
Przez dwa tygodnie rejon stadion, gdzie wzniesiono konstrukcję amfiteatru, był izolowany od publiczności i dziennikarzy. Realizowano trudne i niebezpieczne sceny z udziałem 14 lwów, które przyjechały do Warszawy z Pragi.
Wychowały się one wprawdzie w niewoli, ale bywają agresywne i nerwowo reagują na otoczenie. Podczas zdjęć nawet reżyser chował się do boksu. Jedna kamera ukryta była w klatce, druga - za szklaną ścianką. We wtorkowym, ostatnim ujęciu największa 'gwiazda' spośród lwów, imieniem Honza, porywa matce dziecko. Na tym rola lwów się skończyła - we wtorek odjechały do domu - powiedział drugi reżyser Krzysztof Szmagier.
Lwy, które występowały na planie "Quo Vadis" wynajął polskim filmowcom Ludwik Borousek, treser z praskiej firmy "ZOO Park". Większość z nich ma za sobą występy w cyrku i jest oswojona z ludźmi, trzy są na wpół dzikie. Najwięcej pracy na planie miał Honza, który potrafi wykonywać kaskaderskie sztuczki. "Nie przewidzieliśmy jednak, że lwy prowadzą nocne życie, a w dzień przysypiają. Gdy rano rozpoczynaliśmy zdjęcia, były bardzo senne. Próbowaliśmy ich ożywić cielęciną i surowymi kurczakami" - dodał Szmagier.
W czwartek miejsce lwów zajmie w amfiteatrze byk. Wabi się Toro i waży ponad 1400 kg. Do występu w "Quo Vadis" przygotowywał go przez kilka miesięcy jego właściciel i trener Jacek Kadłubowski. Scena walki germańskiego tura z Ursusem będzie jedną z najtrudniejszych do zrealizowania - uważa Szmagier.
Toro wywodzi się ze specjalnej rasy, hodowanej od kilku stuleci tak, by osłabić agresywność. Daje się dosiadać. Podczas wspomnianej sceny będzie miał przymocowane do grzbietu specjalne siodło, na którym umieszczona zostanie Ligia. Magdalena Mielcarz ma dublerkę, instruktorkę w klubie jeździeckim - opowiada Kadłubowski.
W amfiteatrze realizowane są najtrudniejsze i najbardziej widowiskowe sceny - walki gladiatorów oraz wspomniane sceny z udziałem lwów i byka, którego poskromi Ursus (Rafał Kubacki). Przed kamerą występują tu także Neron (Michał Bajor), Winicjusz (Paweł Deląg), Chilon Chilonides (Jerzy Trela), Petroniusz (Bogusław Linda), Tygellinus (Krzysztof Majchrzak), Apostoł Piotr (Franciszek Pieczka), Poppea (Agnieszka Wagner), Ligia (Magdalena Mielczarz). W zdjęciach na stadionie "Warszawianki" bierze udział ponad 1000 statystów.
W sierpniu ekipa przeniesie się w okolice Piaseczna, gdzie według projektu scenografów powstaje jedna z największych polskich dekoracji filmowych - Zatybrze oraz Forum Romanum. Tam nakręcone też zostaną sceny w pałacu Nerona, w domu Winicjusza i domu Petroniusza.
Dzielnica ubogich - Zatybrze zajmuje hektar i jest wielkości małego osiedla. Konstrukcja wykonana została z drewna, którą pokrywamy płytami i gipsem. Domy sięgają 12 metrów. Dwukrotnie wyższe jest Forum Romanum, zbudowane na konstrukcji metalowej. Przed zaplanowanym pożarem Zatybrza, dekoracja zostanie zmieniona i pojawią się zgliszcza. Dopiero wówczas do akcji przystąpią pirotechnicy z ogniem.
Zdjęcia do "Quo Vadis rozpoczęły się 8 maja w Tunezji. W czerwcu kręcono je we Francji. "Za nami już 44 dni zdjęciowe. Pozostało ich jeszcze 110. Nakręcono ponad 30 proc. materiału filmowego" - poinformował producent wykonawczy Jerzy Frykowski.
18 października zdjęcia mają się zakończyć. Budżet filmu będzie rekordowy w w historii polskiej kinematografii - wyniesie 12 mln dolarów.