24 lutego Oscarowa gala. W tym roku mamy do czynienia z ewenementem - nominowane są dwa filmy związane z Polską. Pierwszy to polski "Katyń" w reżyserii Andrzeja Wajdy, drugi to angielsko-polska koprodukcja, powstała w łódzkim studiu filmowym Se-Ma-For - "Piotruś i wilk" w reżyserii Susan Templeton. Ze strony polskiej do Los Angeles na galę jadą Zbigniew Żmudzki - producent i szef Se-Ma-Fora oraz AdamWyrwas, główny animator. Na gali będą także Templeton, operator Hugh Gordon oraz dwaj brytyjscy producenci.
-Na galę limuzyną jednak nie pojedziemy - śmieje się Żmudzki.-Mieszkać będziemy w hotelu Renaissance, bezpośrednio przylegającym do Kodak Theatre, w którym odbywa się uroczystość, więc pójdziemy tam pieszo.
Z Łodzi Żmudzki i Wyrwas wyjadą 21 lutego, wrócą 26 lutego. Wyjazd, którego koszt wynosi ponad 10 tys. zł, dofinansuje Polski Instytut Sztuki Filmowej (bilet lotniczy kosztuje około 2,3 tys. zł, a doba w hotelu, w pokoju dwuosobowym, ponad 600 dolarów). Smoking Żmudzkiemu zafundowała łódzka firma Pawis.
Cieszę się, bo obaj mamy zapewniony wstęp na galę, co wcale nie jest oczywiste - mówi Żmudzki. - Jednak jeśli film dostanie Oscara, nie odbierzemy go, bowiem w tej kategorii statuetkę dostaje reżyser. Ale i tak czujemy się dumni.
Do Los Angeles jedzie także ekipa filmu "Katyń". Choć na galę wstęp mają bodaj cztery osoby, do Hollywood leci ich dwadzieścia. Pozostali będą oglądać widowisko w sali, w której na telebimach śledzić je będą dziennikarze.
Se-Ma-For, który boryka się z kłopotami lokalowymi - od kilku miesięcy poszukuje nowej siedziby, otrzymał obietnicę, że będzie mógł wprowadzić się do budynku Lutni. Jak mówi Zbigniew Żmudzki, u marszałka województwa Włodzimierza Fi-siaka leży pismo Se-Ma-Fora z prośbą o zgodę na przekazanie gmachu.