"Pod szarym niebem". Ten horror rozgrywa się kilka godzin drogi od polskiej granicy
Katsiaryna relacjonowała protesty na ulicach Białorusi przez kilkanaście minut. Milicja zgarnęła ją siłą i już nie wypuściła. Dziennikarkę skazano za zdradę stanu. Jak można robić coś takiego swoim obywatelom? To pokazuje film "Pod szarym niebem".
"Pod szarym niebem" w reżyserii Mary Tamkovich bierze udział w tegorocznym Konkursie Głównym festiwalu filmowego w Gdyni. To film bez efektów specjalnych, bez wielkich zwrotów akcji czy romantyzowania cierpienia głównych bohaterów. To nie jest też wcale film skupiający się tylko i wyłącznie na piekle białoruskiego reżimu. "Pod szarym niebem" to historia miłości w czasach zarazy, jakim są rządy Łukaszenki i jego opresyjnego reżimu. Film, który zdecydowanie trzeba zobaczyć.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Film Tamkovich oparty jest na prawdziwej historii białoruskich dziennikarek, zatrzymanych 15 listopada 2020 r. w czasie protestów w Mińsku. Ludzie wyszli wtedy na ulice, by wyrazić sprzeciw po sfałszowanych wyborach, w których zwyciężył nie kto inny, jak Łukaszenka. Katsiaryna Andreyeva prowadziła relację dla Biełsatu wraz ze swoją operatorką Daryą Chultsovą. Po kilku, może kilkunastu minutach namierzył je milicyjny dron.
Niedługo później funkcjonariusze namierzyli mieszkanie, z którego prowadzona była relacja. Kobiety zatrzymano, po czym skazano na początku na 7 dni aresztu administracyjnego. Zanim zdążyły wyjść na wolność, postawiono im poważniejsze zarzuty o organizację protestów. Miały spędzić dwa lata w kolonii karnej. Darya wyszła na wolność w 2022 r., zaś Katsiarynie postawiono kolejny zarzut - zdrady stanu. Dokumenty w sprawie utajniono, zaś ją uznano podczas posiedzenia sądu za winną. Osiem lat i trzy miesiące więzienia. Mąż Katsiaryny, również dziennikarz, wielokrotnie był zatrzymywany i przesłuchiwany. Ciążyło na nim widmo odsiadki, podzielenia losu żony. Choć służby nękały go, nie wyjechał z kraju.
Oglądając "Pod szarym niebem" można co chwile zadawać sobie pytanie "dlaczego?". Dlaczego reżim tak bardzo skupia się na bogu ducha winnych ludziach, karząc ich w tak dotkliwy sposób? Dlaczego mąż filmowej Leny nie wyjechał z kraju? Dlaczego nie walczył o żonę np. z Polski? Dlaczego dziennikarka nie złamała się i nie chciała posłusznie odbywać wyroku? Film Tamkovich idealnie pokazuje, z czym mierzą się Białorusini i Białorusinki po protestach z 2020 r. Gdy ludzie mieli już małą nadzieję na zmiany, w kraju zapanował terror. Strach dotyka wszystkich. Przyjaciół zatrzymanych, nawet ich prawników.
"Pod szarym niebem", choć to film aktorski, wygląda jak produkcja dokumentalna. Sytuacja Leny i jej męża (wcielają się w nich Aliaksandra Vaitsekhovich i Valentyn Novopolskij) jest niemal jeden do jednego przełożeniem rzeczywistości Katsiaryny i Igora. Szczególnie poruszające jest to, że historię poznajemy z perspektywy męża zatrzymanej dziennikarki, który ma wiele szans, by wyjechać z kraju, ale tego nie robi. Jest w filmie taki poruszający fragment ich rozmowy: - Pamiętasz, jak w trakcie protestów oglądaliśmy zdjęcia croissantów z kawiarni albo zdjęcia grzybów, które wrzucali ludzie i wydawało nam się, że są jakby na innej planecie? Ja chcę być na tej samej planecie, co ty - mówi filmowy Ilya.
"Pod szarym niebem" to poruszająca historia, w której nie epatuje się cierpieniem małżonków. Nie zobaczycie tu scen ociekających krwią, brutalnością. Choć historia jest przytłaczająca, bo przypomina, jak wielką wartość ma wolność człowieka, to jest przede wszystkim o miłości. Do ukochanej osoby i do kraju, którego nie chce się ot tak zostawić.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" opowiadamy o porażającym Colinie Farrellu w "Pingwinie", opowiadamy o prawdziwej żyle złota w kinie, ale uwaga; tylko dla widzów o mocnych nerwach! Przyznajemy się także do naszych "guilty pleasures", wiecie co to? Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: