Sukcesorka Charliego Chaplina
Czy jednak słowa naprawdę są takie ważne? przyznaje, że aktorstwem zainteresowała się za sprawą Charliego Chaplina i jego niemych filmów. Artystka twierdzi, że „ukradły jej one serce; naprzemiennie zmuszały do płaczu i śmiechu – zawsze pobudzały emocje“, a właśnie tego aktorka oczekiwała od wszelkich filmów.
Jedną z ról w Hollywood odrzuciła nawet sama twierdząc, że nie odpowiadała jej wrażliwość postaci. Aktorka zawsze i wszędzie przekuwała nieśmiałość w emocjonalną intensywność. Jej sceniczny wizerunek podobno nie ma jednak wiele wspólnego z tym, kim jest na co dzień.
Podczas wywiadów aktorka regularnie się śmieje, mówi szybko i dużo. Raz przyznała nawet, że role kobiet zmagających się z tragediami często jej nie satysfakcjonowały i zdarzało jej się marzyć o wystąpieniu w komedii.