Pokazał film w Cannes. Ma pięcioletni zakaz pracy
Chiński reżyser Lou Ye, który padł ofiarą pięcioletniego zakazu realizacji filmów, wydanego przez władze w ramach kary za to, że bez zezwolenia cenzury przedstawił swoje najnowsze dzieło - "Summer Palace" na festiwalu w Cannes, zamierza nadal pracować.
"- Tego typu zakazy, w każdym kraju, mogą zniszczyć scenarzystę, każdego artystę. Nie wolno tak robić. To tak nie działa. To błąd. Martwię się o przyszłość i nie mogę przestać pracować. Będę próbował nadal robić filmy" - powiedział twórca w trakcie Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Pusan. Reżyser nie zamierza jednak pójść w ślady swoich kolegów po fachu, którzy z powodu cenzury postanowili opuścić Chiny. Nadal chce pracować w swoim kraju.
Jego najnowszy projekt to opowieść miłosna. Na razie pisze scenariusz.
"- Zakaz oznacza niemożność pracy na planie filmowym, ale dla mnie robienie filmów to również siedzenie w pokoju i myślenie o filmie" - wyjaśnia twórca.
Przypomnijmy, iż powód kary i zamieszania to dramat "Pałac letni" - pełna śmiałych scen erotycznych historia miłosna rozgrywająca się na tle prodemokratycznego studenckiego protestu na placu Tiananmen w Pekinie, zduszonego przez wojsko 4 czerwca 1989 r. Prawa do rozpowszechniania obrazu nabyli już dystrybutorzy z ponad 20 krajów.
Po canneńskim pokazie filmu chińskie władze nie tylko zakazały krajowym mediom wspominać w swoich relacjach z imprezy o produkcji, ale z tego powodu część chińskich dziennikarzy została zmuszona do opuszczenia Francji przed zakończeniem przeglądu.
Lou do ostatniej chwili próbował przemontować obraz, żeby zadowolić swój rząd. Wytknięto mu jednak sceny erotyczne, które w chińskich mediach są ostatnio ściśle cenzurowane. Przedstawiciele urzędu zajmującego się cenzurą wypowiadali się w chińskiej prasie, że pokaz "Pałacu letniego" w Cannes był nielegalny i reżyser powinien zostać ukarany.
Po światowej premierze "Pałac letni" był krytykowany za niezbyt udany montaż, jednak film wywołał wielkie zainteresowanie ze względu na zakazaną w Chinach tematykę. W chińskich mediach i internecie odniesienia do wydarzeń z 1989 roku są ściśle cenzurowane.
Według Lou film zawiera wątki autobiograficzne, bo w 1989 r. sam był studentem Uniwersytetu Pekińskiego i również przeżywał romans. - To był początek okresu reform i studenci czuli większą wolność niż ich poprzednicy; czuli, że mogą zrobić wszystko. Dziś wiemy, że to było tylko złudzenie - powiedział reżyser cytowany na internetowej witrynie festiwalu w Cannes.