"Pokot" Agnieszki Holland przed światową premierą - twórcy o filmie
Film, który trafia w swój czas; produkcja uniwersalna - zapowiadają "Pokot" jego twórcy, m.in. Krzysztof Zanussi i Wiktor Zborowski. Najnowsza produkcja Agnieszki Holland zostanie pokazana na Berlinale w najbliższą niedzielę; na ekrany polskich kin film wejdzie 24 lutego.
Duszejko, główna bohaterka filmu, jest emerytowaną inżynierką budowy mostów, astrolożką z zamiłowania i wegetarianką. Mieszka sama w Kotlinie Kłodzkiej z do czasu - dwoma sukami dwoma sukami, i burzy się przeciwko polowaniom i kłusownictwu. Pewnej zimowej nocy umiera Wielka Stopa - jej sąsiad, miłośnik saren. Jakiś czas później Duszejko znajduje w lesie ciało Komendanta Policji. Na miejscu zbrodni zwraca uwagę jedynie na dziesiątki śladów sarnich racic. Widząc niemoc policji zaczyna własne, niekonwencjonalne śledztwo.
Scenariusz "Pokotu" powstał na motywach głośnej powieści Olgi Tokarczuk "Prowadź swój pług przez kości umarłych", we współpracy reżyserki i autorki książki. Jak opowiadała pisarka na poniedziałkowym spotkaniu z dziennikarzami, ktoś kiedyś powiedział jej, że "Prowadź swój pług..." to gotowy scenariusz.
- Zupełnie nieświadomie, nie znając się na rzeczy, wzięłam to za dobrą monetę. Pierwsza wersja scenariusza była więc przerobionym tekstem książki. Okazało się, że to w ogóle nie pracuje i robienie filmu jest czymś zupełnie innym, niż pisanie książki - mówiła Tokarczuk. - W drugiej próbie "zapomniałam książkę" i spróbowałam opowiedzieć tę samą historię bez wracania do powieści i do jakichkolwiek obrazów, które zaistniały pierwotnie w mojej głowie. Pracując nad drugim scenariuszem myślałam o tym, w czym leży siła scenariusza - obrazach i relacjach między ludźmi, które produkują dialogi - dodała pisarka.
Zdjęcia do "Pokotu" powstawały - wbrew pierwotnym pomysłom, żeby zrealizować je w plenerach pod Warszawą - w Kotlinie Kłodzkiej. - Obawiałam się, że na zdjęciach zarejestrowanych gdzie indziej nie da się oddać atmosfery Kotliny Kłodzkiej - jej tajemniczości, wilgotności, ale też krajobrazowego rozmachu. Byłam pewna, że nie da się tego nigdzie stworzyć czy powtórzyć, zależało mi na kwestii estetycznej i prawdzie tej opowieści - podkreśliła Tokarczuk, emocjonalnie związana z tym terenem.
- Cały czas mam wrażenie, że Kotlina Kłodzka jest wyrostkiem robaczkowym Polski - że można by ją odciąć od Gór Sowich. Nie mamy świadomości, że w 1945 r. te ziemie, nigdy wcześniej polskie, stały się terytorium naszego kraju. Teraz są już częścią naszej tożsamości z całą historią zasiedleń i specyficzną społecznością, która się tam osiedliła - przypomniała.
Pisarce zależało także na tym, aby "Kotlina Kłodzka weszła do historii polskiego kina". "Zwykle udawały ją inne tereny, tutaj gra samą siebie. Cieszę się, że pojawi się w świadomości i może jacyś ludzie tam przyjadą i będą wędrować śladami Janiny Duszejko" - dodała.
W filmie zostały wykorzystane dokumentalne ujęcia polowań. - Byłam pewna, że w momencie, w którym robimy ten film z perspektywy negatywnie postrzegającej polowania Janiny Duszejko, nie można ich nie pokazać. Wykpienie się elipsą czy unikaniem fizyczności tego, co się dzieje (...), to zdrada materii książki i filmu - podkreśliła Agnieszka Holland.
- Z drugiej strony nie mogliśmy zabijać zwierząt dla potrzeby filmu. Skorzystaliśmy z materiałów dokumentalnych z polowań, zrealizowanych przez naszych czeskich producentów jeszcze przed tym, zanim zaczęliśmy zdjęcia - wyjaśniła reżyserka. Jak dodała, w filmie zostały wykorzystane także inne zdjęcia zwierząt - realizowane zarówno w Czechach i na Słowacji, w warunkach naturalnych, jak i rejestrujące zwierzęta specjalnie przygotowane przez ich opiekunów.
Zdaniem Wiktora Zborowskiego, odtwórcy jednej z drugoplanowych ról, "Pokot" - poruszający m.in. problemy myślistwa, kłusownictwa, szacunku do natury i braku obecności w świecie kobiet, zwłaszcza starszych - jest to film, który trafia w swój czas "z precyzją do jednej dziesiątej sekundy". - To na pewno ogromna wartość tego filmu. Bardzo mnie to ucieszyło, a jednocześnie zdziwiło, ponieważ "Pokot" był przygotowywany dobre dwa, trzy lata temu - skomentował aktor.
W opinii Borysa Szyca - filmowego Wnętrzaka, właściciela fermy futrzarskiej - "Pokot" może zrobić krzywdę niektórym "prawdziwym" myśliwym. Oni się jednak uchowają ze swoim honorem, a my zabierzemy głos w sprawie okrutnych gości, którzy zabijają zwierzęta tylko dla zabawy czy pieniędzy - mówił aktor.
- Ten film to głos za tym, czym jest człowieczeństwo. Mówimy, że ktoś jest zwierzęciem, albo zezwierzęciał. Nie wiem, co jest lepsze albo gorsze. W tym sensie, w tym wydaniu, jesteśmy za zwierzęciem, nie za człowiekiem - dodał aktor.
Krzysztof Zanussi, jeden z producentów filmu, podkreślił z kolei, że "Pokot" może stać się filmem uniwersalnym. - Myślę, że gdyby powstał zarówno za 10 lat, jak i 10 lat temu, to moglibyśmy w nim odnaleźć coś aktualnego. To cecha dzieł trwałych, a sądzę, że "Pokot" może taki być - ocenił.
Odtwórczynią głównej roli w filmie jest Agnieszka Mandat - aktorka, po której, jak mówiła Holland, jako jednej z niewielu, spośród biorących udział w castingach, nie było widać pewnego rodzaju rozgoryczenia. - Duszejko nie mogła mieć w sobie goryczy, bo przestałaby nieść rodzaj światła i energii niezbędnych do tej roli - podkreśliła Holland. Jedną z aktorek wcześniej starających się o angaż była także Stanisława Celińska, która się wycofała, bo - słowami reżyserki - "zrozumiała, że tego nie uniesie".
W filmie, który powstał w koprodukcji Polski, Niemiec, Czech, Szwecji i Słowacji, zagrali także: Jakub Gierszał, Patricia Volny, Miroslav Krobot, Tomasz Kot, Andrzej Grabowski, Katarzyna Herman, Marcin Bosak, Andrzej Konopka, Sebastian Pawlak i Katarzyna Skarżanka.
Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Berlinie rozpocznie się po raz 67. w niedzielę i potrwa do 19 lutego. "Pokot", który weźmie udział w konkursie głównym i powalczy o Złotego Niedźwiedzia, najważniejszą nagrodę Berlinale, po raz pierwszy zostanie pokazany w niedzielę, 12 lutego. Tego dnia obraz będzie miał swoją światową premierę.
Na ekrany kin w Polsce film wejdzie 24 lutego.