Półnaga Megan Fox dźwiga brzemię atrakcyjności
Megan Fox nie chce być symbolem seksu. Mimo to ponownie wystąpiła w odważnej sesji dla magazynu "Esquire".
W wywiadzie towarzyszącym sesji aktorka opowiedziała o cieniach sławy i brzemieniu wizerunku symbolu seksu.
17.01.2013 15:34
- Ludzie nie rozumieją pewnej rzeczy - tłumaczy Fox. - Uważają, że powinniśmy wszyscy się zamknąć i przestać narzekać, bo żyjemy w wielkich domach i jeździmy Bentleyami, więc nasze życie musi być idealne. Nie zdają sobie jednak sprawy, że sława to coś jak bycie ofiarą znęcania w szkole, tylko na skalę globalną. Znęcają się nad nami miliony ludzi, każdego dnia. Co do mojego statusu symbolu seksu, to czuję się z nim bezsilna, słaba. On pochłonął wszystkie pozostałe części mojej osobowości, nie dla mnie samej, ale dla ludzi, których spotykam na swojej drodze. Nie chcą wiedzieć o mnie nic więcej, bo dla nich jestem tylko obrazkiem, zdjęciem, pozą.
Gwiazda wyjaśniła także, dlaczego usunęła tatuaż z podobizną Marilyn Monroe i dlaczego nie chce być jak Lindsay Lohan.
- Marilyn nie była silną kobietą, przypominała trochę Lindsay Lohan - ocenia Fox. - Nie była aktorką solidną, niezawodną. Miała w sobie potencjał, który pozwoliłby jej osiągnąć każdy cel w życiu, a zmarnowała go. Nie chcę wzorować się na takiej osobie.
Okładkę nowego numeru "Esquire" ze zdjęciem Megan Fox można zobaczyć pod tym adresem.
Od 15 lutego polscy widzowie będą mogli podziwiać gwiazdę w komedii "40 lat minęło".