Trwa ładowanie...
d39jnyc
13-08-2012 18:45

Postalowska jazda bez trzymanki

d39jnyc
d39jnyc

Chev Chelios budzi się z bólem głowy. Włącza telewizor, a tam pośredni gangster oświadcza, że wstrzyknął mu truciznę, która za chwilę go zabije. Ale Chev nie chce umierać. Chwilę później odkrywa, że działanie specyfiku można opóźnić przez dostarczenie do organizmu dużych dawek adrenaliny. Teraz pozostaje tylko znaleźć trwalsze antidotum i przede wszystkim… wyrównać rachunki.

Opis bez wątpienia brzmi niedorzecznie, nawet jak na te mniej ambitniejsze kino akcji. To jednak nic; o ile początek można jeszcze traktować choć trochę poważnie, to dalej znikają wszelkie wątpliwości, co do konwencji całego filmu. Mark Neveldine i Brian Taylor, twórcy „Adrenaliny”, zwyczajnie poszli na całość i stworzyli obraz zdatny do oglądania tylko i wyłącznie z dużym przymrużeniem oka. Logika kolejnych wydarzeń, podobnie jak prawa grawitacji, muszą razem ustąpić niczym nie skrępowanej wyobraźni reżyserów i zarazem scenarzystów. A ta naprawdę potrafi zaskoczyć swoją dość groteskową naturą.

Jak w tym wszystkim odnajdują się aktorzy? Jason Statham kolejny raz w roli twardziela udowadnia, że pasuje niemal wszędzie (chyba tylko nie do teatru). Idealnie sprawdza się jako heros kina akcji zarówno w poważnym repertuarze sensacyjnym:), jak i w tym luźniejszym spod znaku „bij i uciekaj”. Natomiast partnerująca mu Amy Smart powtarza swoją sztandarową kreację „głupiej blondynki”, która stanowi tylko tło dla popisów kaskaderskich samca alfa.

„Adrenalina” jednak zdecydowanie nie jest kolejnym filmem akcji. Dlaczego? Bo wszelkie możliwe granice zostały w niej przekroczone. Posiłkując się porównaniem; „Crank” jest wierniejszą pod względem klimatu adaptacją gry „Postal” niż całkiem niezły (jak na niego) film Uwe Bolla. Podczas seansu wyjdą na jaw także inne podobieństwa, które tylko potwierdzą, że reżyserzy „Adrenaliny” musieli przechodzić kolejne poziomy historii o „kolesiu”. I robili to z niemałą satysfakcją.

Fakt, film nie jest przeznaczony dla wszystkich, a już na pewno nie dla tych, którzy w kolejnych poczynaniach Cheva nie widzą nic zabawnego. Jeśli jednak ktoś grał (i o zgrozo dla jego wrażliwej psychiki) jest fanem „Postala”, to „Adrenalina” może okazać się naprawdę ciekawym seansem pomiędzy kolejnymi misjami w grze.

d39jnyc
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d39jnyc