Pożegnanie Chęcińskiego. Przyjaciel opowiedział, jak umarł słynny reżyser

Sylwester Chęciński zmarł w środę 8 grudnia. Odszedł w wieku 91 lat. Jeden z jego najbliższych przyjaciół, reżyser Waldemar Krzystek, opowiedział, jak wyglądały ostatnie dni i tygodnie życia twórcy najsłynniejszej polskiej komedii "Sami swoi".

Sylwester Chęciński zmarł 8 grudnia 2021r.
Sylwester Chęciński zmarł 8 grudnia 2021r.
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | materiały prasowe

Sylwester Chęciński urodził się w 1930 r. w Suścu koło Tomaszowa Lubelskiego, jednak całe dorosłe życie związany był z Dolnym Śląskiem. W 1950 r. ukończył LO w Dzierżoniowie, a po studiach na łódzkiej filmówce zamieszkał we Wrocławiu. W tym mieście w ostatnich latach spotykał się ze swoimi przyjaciółmi, w nim także zmarł.

Twórca kultowej komedii o Kargulach i Pawlakach, mimo, związanych głównie z wiekiem, problemów ze zdrowiem, przed pandemią prowadził aktywny tryb życia. Można go było spotkać, jak spacerował po wrocławskich parkach, odwiedzał restauracje i kawiarnie, w których spotykał się z przyjaciółmi. Jednym z nich był Waldemar Krzystek.

Twórca takich filmów, jak "80 milionów" czy "Mała Moskwa", wspomina na łamach "Super Expressu": "Obliczyłem, że znaliśmy się z Sylwestrem 40 lat. To jest kawał życia. Sylwester kupił sobie w tym roku samochód. On naprawdę miał plany. Miał pomysł, by zrobić film o Dołędze-Mostowiczu, potem chciał zrobić coś bardziej współczesnego. Patrzyłem na niego z podziwem. Człowiek czasami ma dość wszystkiego, chce machnąć ręką, a patrząc na niego, człowiek myślał nie, trzeba myśleć tak jak on. On był zawsze dla mnie wzorem i podporą".

Przypomnijmy, że ostatnim filmem wyreżyserowanym przez Sylwestra Chęcińskiego była telewizyjna produkcja "Przybyli ułani", wchodząca w skład projektu "Święta polskie", która miała premierę w 2006 r. Akcja każdego filmu cyklu rozgrywała się w dniu któregoś z kalendarzowych świąt. Na tle świątecznych rytuałów miały się ujawniać postawy i poglądy współczesnych Polaków. Chęciński wybrał dla siebie Święto Wojska Polskiego.

Waldemar Krzystek zwraca uwagę, że twórca "Samych swoich" chorował od bardzo dawna, ale dzielnie walczył z dolegliwościami. A jego "jasny, precyzyjny i analityczny" umysł sprawiał, że marzenia o kolejnych filmowych projektach Sylwestra Chęcińskiego nie wydawały się mrzonką. "On miał 91 lat, więc nie miał kondycji 30-latka. Ale umysł... cieszyłbym się gdyby 30-latkowie mieli tak jasny, precyzyjny, analityczny umysł jak Sylwek. Nasze rozmowy zaczynały się od słów "jak się ma", ale kończyły się na śmiechu. Miał świetne riposty. Żartowaliśmy, że będziemy żyć do późnej starości z jego talentu" - dodał w "Super Expressie". 

Ostanie dni i tygodnie twórcy najsłynniejszej polskiej komedii Waldemar Krzystek tak opisał: "Nie była to śmierć nagła. Nie męczył się. To nie było tak, że był ubezwłasnowolniony i był zdany na łaskę czy niełaskę. Do końca zachował formę. Cały czas był w domu. Przychodzili do niego lekarze. Czasami było lepiej, czasami gorzej" - podsumował.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)