Trwa ładowanie...
d6gfjq5
04-12-2006 18:07

Proszę państwa, skończył się komunizm

d6gfjq5
d6gfjq5

Proszę państwa, skończył się komunizm - tymi suchymi słowami ogłoszono w polskiej telewizji zamknięcie pewnego etapu naszej historii. Koniec kolejek, kartek, cenzury. Początek kapitalizmu, wolności, niezależności. Część z tych, którzy wychowali się w czasach komunizmu lub w nich dorastali czasem czują tęsknotę za światem, który już nie istnieje. Ta nostalgia nie jest przypisana tylko do naszego narodu. W 1989 roku spod wpływów Moskwy wyrwały się także inne kraje, w tym NRD. Niemcy ze Wschodu, podobnie jak niektórzy Polacy mają mieszane uczucia w stosunku do komunizmu. Wolfgang Becker stara się je uchwycić w filmie Good Bye, Lenin. Wbrew pozorom nie jest to ciężki dramat psychologiczny, a ciepła komedia.

Głównym bohaterem i narratorem filmu jest Alex Kerner. Jako mały chłopiec chciał zostać kosmonautą, oglądał niemieckie dobranocki i śpiewał socjalistyczne piosenki. Jego matka, Christiane, załamana po ucieczce męża na druga stronę muru, stała się zagorzałą aktywistką partyjną. Działa społecznie, pisze listy z zażaleniami i prośbami - na przykład do producentów ubrań, by mieli na uwadze, że nie wszystkie towarzyszki są szczupłe i średniego wzrostu. Życie pani Kerner jest wspaniałe, gdyż szczerze wierzy w wyższość socjalizmu nad innymi ustrojami. W 40. urodziny NRD Christanie dostaje ataku serca i zapada w śpiączkę. Gdy budzi się po kilku miesiącach nie ma muru berlińskiego, Spreenwaldu (sieć sklepów spożywczych), szarości. Są za to Burger Kingi, Coca-Cola i wolna prasa. Alex, w trosce o zdrowie matki, zataja przed nią prawdę. Póki pani Kerner leży w szpitalu, wystarczy nie przynosić jej gazet i nie włączać telewizji. Sprawy komplikują się, gdy Christiane może wrócić do domu. Alex i jego siostra Ariane na
gwałt szukają starych, wyrzuconych mebli, kawy, ogórków konserwowych, miodu i innych socjalistycznych specjałów. Jednak jak długo będzie można ukryć przed zdrowiejącą kobietą, że świat, w którym straciła przytomność, już nie istnieje?

Alex bierze na siebie odpowiedzialność za zbudowanie wokół matki starego NRD. Wygrzebuje ze śmietnika stare słoiki, przesypuje nową kawę do starej torebki. Posuwa się nawet do fabrykowania wiadomości, aby matka nie nabrała podejrzeń. Tworzy świat kłamstw i pobożnych życzeń. NRD stworzony przez Alexa jest krajem idealnym. Władze są łagodne, wspierają nieszczęśliwych rodaków z Zachodu, dają coraz więcej wolności. Z czasem nieistniejący kraj staje się tak samo potrzebny Alexowi jak jego matce. Dorosły chłopak nie potrafi pogodzić się z upływającym czasem, nie chce dorosnąć. Brakuje mu odwagi, by przystosować się do nowej rzeczywistości, co udaje się bez problemu jego siostrze. Obserwujemy coraz bardziej absurdalne zabiegi Alexa, który za wszelką cenę chce zatrzymać wyidealizowany kraj dzieciństwa. Ta potrzeba jest głęboko ukryta, chłopak pozornie adaptuje się do nowych warunków.

Lekki ton narracji sprawia, że film dobrze się ogląda. Nie jest posępny, ciężki czy ponury, co można by wywnioskować ze streszczenia intrygi. Becker przedstawia absurd byłego NRD delikatnie, nie chcąc urazić uczuć jego mieszkańców. Pokazuje zabawne sceny, które mogą przywodzić na myśl polskie komedie, powstałe w latach komunizmu, ale nie są tak hermetyczne jak te w Misiu.

d6gfjq5

Podobieństwo NRD do Polski, choćby w budownictwie, sprawia że widz może mieć wrażenie, że to nie tylko film o niemieckim przełomie, lecz także o naszym.
Znakomite role Daniela Bruhla i Katrin Sass uwiarygodniają historię. Ich gra jest dość oszczędna, naturalna, przez co Good Bye, Lenin! momentami przypomina raczej dokument niż fabułę.

Polecam film wszystkim - i tym, którzy znają komunizm z doświadczenia i tym, którzy znają go z opowiadań. To naprawdę znakomita pozycja w jesiennym repertuarze. Taka, której żaden szanujący się kinoman nie powinien pominąć.

d6gfjq5
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d6gfjq5