Przeciętna Mandy Moore
Mandy Moore uważa, że jej muzyka nie może się równać z dokonaniami Britney Spears czy Christiny Aguilery.
23-letnia piosenkarka i aktorka uważa siebie za "przeciętną" i czuje się przytłoczona przez inne hollywoodzkie gwiazdy.
- Nie próbuję zaniżać swojej wartości - zaręcza Moore na łamach magazynu "Elle". - Jestem po prostu szczera. Britney Spears i Christina Aguilera zrobiły sporo dobrej muzyki pop. Później jest Jessica Simpson. A dopiero później jestem ja. I tak jest dobrze.
Mandy nie spodziewa się szczególnych sukcesów związanych z premierą jej najnowszego albumu, "Wild Hope".
- Nie chcę mieć żadnych oczekiwań - zapewnia. - Chcę tylko, żeby ludzie wiedzieli, że wciąż śpiewam. Większość z nich nawet o tym nie wie, a jeśli wiedzą - nie znoszą mojej muzyki. I mają do tego prawo.
Moore, która ma za sobą walkę z depresją, nie chce czuć się zniewolona przez hollywoodzkie standardy. Artystka przyznaje, że była przerażona, kiedy kazano jej zrzucić kilka kilogramów na potrzeby roli w filmie.
- Jestem normalną osobą. Nie jestem chuda i dobrze czuję się z sylwetką odbiegającą od hollywoodzkiego ideału piękna. Ciężko jest, kiedy ktoś podchodzi do ciebie i mówi: "Powinnaś zrzucić parę kilogramów". Nigdy nie mówią tego w delikatny sposób. Jak tak można?
Ostatni album Mandy Moore, "Coverage", ukazał się w roku 2003. Premiera płyty "Wild Hope" zaplanowana jest na czerwiec 2007.
W kinach mogliśmy oglądać Mandy pod koniec roku 2006 w filmie "Romance & Cigarettes" Johna Turturro.