Przyjaciele z prehistorii
Od wejścia na ekrany pierwszej „Epoki lodowcowej” mija w tym roku 10 lat. Wiele się w tym czasie pozmieniało – leniwiec Sid, mamut Maniek i tygrys Diego nie tylko scementowali swoją przyjaźń w serii spektakularnych przygód, ale zdążyli też – zależnie od przypadku - zakochać się, odnaleźć utraconą rodzinę lub po prostu ją założyć. Także otaczający świat nie próżnował: zdążył pokryć się lodem, stopnieć i pozbyć dinozaurów, a tym razem jest już gotowy do – jak tytuł czwartej części wyraźnie wskazuje – przetasowań kontynentalnych. Jeśli więc czegoś po "Wędrówce…" można się spodziewać ponad wszystko, to właśnie tego, co do tej pory; kolejnego powrotu starych przyjaciół i wiecznie wkurzonej natury.
10.07.2012 18:18
Feralny Wiewiór, będący zresztą nieoficjalną maskotką serii, raz jeszcze doprowadza do katastrofy. Tym razem jego nieudolna pogoń za żołędziem skutkuje implozją wewnątrz planety, która objawia się szeregiem potężnych trzęsień ziemi. Lodowy ląd pęka z hukiem, rozstępując się na wszystkie strony, a Sid, Diego i Maniek, oddzieleni od najbliższych, dryfują w nieznane na kawałku odłamanej kry. By wrócić do domu, będą musieli zmierzyć się z przeciwnościami natury, ale i szajką prehistorycznych zwierzaków-piratów pod wodzą mściwego Kapitana Flaka.
Fabuła nie należy do specjalnie wyszukanych. Widać, że pomysły na rozwój serii dawno już się skończyły, dlatego jej twórcy stawiają na patenty, które sprawdziły się wcześniej – głupotę Sida, siłę Mańka i podejrzliwość Diego – a następnie mieszają je z, również już wykorzystanymi, wątkami fabularnymi. Znów będzie więc o przyjaźni, miłości i rodzinie, ale w nieco innej, niż dotychczas, konfiguracji. Diego spotka wybrankę serca, Sidowi przyjdzie opiekować się niedołężną babcią, a Manny’emu sen z powiek spędzać będzie dorastająca córka.
Poza tym jednak czwarta „Epoka lodowcowa” to ten sam, co uprzednio, mix szalonych pościgów, slapstickowych gagów i wciąż nieśmiałych rozważań nad... końcem wszystkiego. Bohaterowie serii należą do gatunków dziś dawno już wymarłych, nie dziwi więc, że z każdą kolejną częścią coraz bardziej zyskują świadomość pewnej ostateczności. I to właśnie ta odważna, jak na wysokobudżetowy film animowany, refleksja mogłaby stanowić właściwą, edukacyjną puentę całości, podczas gdy jest nią – znowu! – seria banalnych przerywników z chciwym Wiewiórem, w których katastrofalna gonitwa za żołędziem skutecznie przytłacza jej dydaktyczną wymowę.
Ale to tylko marudzenie dorosłego, który już na poprzedniej "Epoce lodowcowej" dyskretnie ziewał. Dzieciaki powinny być jednak zadowolone – od twórców "Wędrówki kontynentów" dostaną dokładnie to, czego po Sidzie i spółce oczekują.