Pytanie bez odpowiedzi
Wszelkie gwiazdy na niebie, a zwłaszcza te będące zwiastunem i plakatem wskazywały, że „Jak żyć”” będzie kolejną infantylną i przewidywalną komedią romantyczną, jakich ostatnio rodzime kino płodzi na umór. Na szczęście pozory często mylą, a w przypadku tej produkcji prawda leży gdzieś po środku.
Na swój reżyserski debiut Szymon Jakubowski wybrał film, którego tematyka zbytnio nie pozwoliła mu na szaleństwa. Komedie romantyczne tworzone są według znanych ogólnie schematów, w oparciu o które ciężko stworzyć coś interesującego, a przede wszystkim zaskakującego.
Jakubowski może nie zaskoczył, jednak w pewnym stopniu zaciekawił, otwierając oczy nie jednemu widzowi. Zatrudniając dwa pokolenia polskich aktorów, stworzył ciekawą, rodzinną atmosferę. Młodzi – Krzysztof Ogłoza, Anna Cieślak i dojrzali – Globisz, Grabowski okazali się idealnie do odtwarzanych przez siebie ról.
Początkowa część filmu od razu przypomniała mi amerykańską produkcję Judda Apatowa zatytułowaną „Wpadka”. Podobieństwo fabułowe jest uderzające i śmiem sądzić, że Jakubowski chwilami wzorował się na tamtym filmie.
Główny bohater Kuba, z natury jest lekkoduchem, żyjącym z dnia na dzień, bez większych zobowiązań. Zawodowo trudni się pracą w barze i nie spieszy mu się do dorosłości. Od prawdziwej miłości jednak nikt nie ucieknie i w końcu dopadnie ona każdego w najmniej spodziewanym momencie. Tak stało się z Kubą, na drodze którego niespodziewanie pojawiła się urocza Ewa (Cieślak). Efektem żaru ich uczucia jest… …przyszły potomek. Dla świeżo upieczonego tatusia oznaczało to zmianę obecnego trybu życia. Czas na dojrzałość, trzeźwe patrzenie na świat. Niestety nowy prządek stał się trudnym orzechem do zgryzienia, dlatego o pomoc prosi trzech wujów (Globisz, Grąbka, Franczyk), którzy w dzieciństwie próbowali mu zastąpić ojca. Z czasem ich rady zaczęły przynosić sukces, który w ostatecznym rozrachunku kazał się połowiczny. Kuba będzie musiał zrozumieć co i kto jest dla niego najważniejsze.
Debiut Jakubowskiego, o ciągle pozostającym bez odpowiedzi tytule „Jak żyć?”, złamał wszelkie konwenanse sztampowego gatunku filmowego, jakim jest komedia o zabarwieniu romantycznym. Historia została w niej przedstawiona widzom w formie retrospekcji, gdzie główny bohater jest narratorem, a słuchaczem więzień (Grabowski). Opowiedziane wydarzenia zostały wzięte z codziennego życia i mogą przydarzyć się każdemu z nas. Zmiana dotychczasowego sposobu postępowania, zwłaszcza przez nagłe dorośnięcie dla wielu jest murem nie do przeskoczenia. Brak zobowiązań, frywolność są dobre, lecz na dłuższą metę robią z nas niewolnika własnego ja. Wszystko ma swoje granice, trzeba tylko wiedzieć, jak bardzo można je przekroczyć. Kuba za sprawą jednej chwili i pewnej kobiety stał się mężczyzną, dla którego prawdziwe wartości życia nabrały właściwego znaczenia.
Autorom filmu trzeba niestety zarzucić brak utrzymania odpowiedniego tempa akcji. Chwilami fabuła jest nużąca i nawet humorystyczne sceny nie dają rady temu zaradzić. Aktorzy, w szczególności wyróżniająca się Anna Cieślak, zrobili wszystko, jednak nawet to nie pomogło. „Jak żyć?” jest, pomimo kilku potknięć, naprawdę dobrą komedią obyczajową, na szczęście nie porównywalną do „Tylko mnie kochaj”, czy „Nie kłam kochanie”. Jakubowski jako „świeżak”, spisał się na medal. Z niecierpliwością czekam na jego kolejny, warty obejrzenia film.