Reżyser polskiego westernu obrażony na dziennikarzy
Publiczność i krytycy zgromadzeni na festiwalu polskich filmów w Gdyni wciąż czekają na prawdziwe wydarzenie. Po drugim dniu najważniejszej imprezy prezentującej krajową kinematografię, prawie nie słychać opinii pozytywnych.
Wydarzeniem miał być debiut filmowy znanego artysty performera Piotra Uklańskiego, twórcy wystawy "Naziści". Jednak jego zrealizowany w Polsce western "Summer Love", pokazywany wcześniej na festiwalu w Wenecji, został skrytykowany przez dziennikarzy za formalną niespójność.
Podczas konferencji prasowej doszło do ostrej wymiany zdań między Piotrem Uklańskim (na fot.) a dziennikarzami, między innymi prowadzącym konferencję Januszem Wróblewskim. Zarzucił on twórcy, że skoro film miał być o miłości, to za dużo było w nim krwi. Uklański odparł na to, że proponuje, żeby prowadzący znalazł sobie zatem kogoś innego do rozmowy.
Zdaniem krytyków, filmowi nie pomogło zatrudnienie gwiazd: Vala Kilmera, Bogusława Lindy i Katarzyny Figury. W opnii Bartosza Żurawieckiego, Uklański jest może artystą, ale nie reżyserem. Żurawiecki uważa, że jego film jest eksperymentem raczej plastycznym, z pogranicza kina, plastyki i sztuki konceptualnej. Według niego miejsce tego obrazu jest raczej w galerii.
W ocenie większości krytyków rozczarował też dramat w reżyserii Andrzeja Seweryna "Kto nigdy nie żył". Gdyńska publiczność jest jeszcze przed pokazami nowych filmów Krzysztofa Krauzego, Jana Jakuba Kolskiego i Sławomira Fabickiego.