Ryzykowna decyzja Grażyny Torbickiej opłaciła się. "Absolutny rekord!"
- Mam nadzieję, że będziemy mogli już za rok wrócić do normalności - mówi Grażyna Torbicka, dyrektor artystyczna festiwalu "Dwa Brzegi" w Kazimierzu Dolnym. Tegoroczna edycja, w związku z pandemią koronawirusa, będzie nieco inna niż zwykle. Początek już za tydzień.
Walka o 14. edycję była dość zaciekła i uwzględniała zbiórkę funduszy w ramach kampanii społecznościowej. Jak czuje się pani po pokonaniu wraz z zespołem tylu przeszkód?
Dobrze, aczkolwiek nie zastanawiam się na razie nad własnym samopoczuciem, gdyż pracujemy intensywnie nad festiwalem, by mieć wszystkie aspekty organizacyjne pod kontrolą. Ta edycja jest dla nas ogromnym wyzwaniem, formuła hybrydowa wymaga innego podejścia do tego, co mieliśmy przećwiczone. Choćby kwestia godzin seansów: widzowie będą nabywali bilet z kodem dostępu, który umożliwi "wejście do kina" z maksymalnie półgodzinnym opóźnieniem.
Filmy będą pokazywane online – co już samo w sobie jest wyzwaniem technologicznym i musieliśmy uzyskać międzynarodowy certyfikat zabezpieczający wszystkie projekcje – jednak w Kazimierzu Dolnym odbędą się również fizyczne spotkania z twórcami polskimi. Będziemy się także łączyć z filmowcami zagranicznymi. Jestem więc cały czas w pędzie, ale to jest pozytywne uczucie.
Zobacz też: Gwiazdy zdecydowały się na zagraniczne wakacje mimo pandemii
Podkreślała pani zawsze w wywiadach, że "Dwa Brzegi" mają być miejscem spotkań – zarówno tych z dobrym kinem, jak i międzyludzkich. Co festiwal realizowany w formule hybrydowej zaoferuje publiczności?
Cały czas dążymy do tego, żeby festiwal "Dwa Brzegi" był miejscem spotkań. Jego siłą było oczywiście to, że widzowie mogli spędzić urlop w Kazimierzu, nasycając się jednocześnie sztuką filmową, spotkaniami literackimi, koncertami i wydarzeniami artystycznymi. Istotne było nawet fizyczne stanie w kolejce po bilety, bo odbywały się tam ciekawe dyskusje na temat filmów. Nie łudzę się, że możemy to czymś zastąpić. Staramy się jednak zachować artystyczną i historyczną ciągłość festiwalu, dlatego podjęliśmy ryzykowną decyzję, żeby mimo pandemii spróbować tę edycję przeprowadzić.
Namiastką spotkań będzie fakt, że będziemy nadawać wraz z częścią gości z Kazimierza. Odbędą się spotkania po seansach kina plenerowego na zamku w Kazimierzu, transmitowane online do wszystkich, którzy zechcą nas oglądać. Warunki bezpieczeństwa nie pozwolą na wpuszczenie więcej niż 125 widzów, co w porównaniu z 900-osobową publicznością dużego namiotu jest ogromną różnicą, ale liczymy, że wirtualnie będzie nas codziennie o 21:00 znacznie więcej.
Forma hybrydowa jest sporym ograniczeniem, ale pozwala wyjść do widza, który festiwalu jeszcze nigdy nie doświadczył.
Przypadek Krakowskiego Festiwalu Filmowego pokazuje, że można w ten sposób znaleźć bardzo dużą grupę odbiorców. Przyznaję, że liczymy na to, że tegoroczna publiczność będzie nie tylko większa, ale także bardziej różnorodna – że być może czeka nas zmiana profilu widowni. Młodzi ludzie i nastolatkowie w przedziale 15-20 lat zawsze byli obecni na festiwalu, lecz dominowała nieco starsza publiczność, a "Dwa Brzegi" pokazują kino uniwersalne, dla wszystkich. Mam więc nadzieję, że pandemia w tym sensie trochę nam pomoże.
Jeśli "Dwa Brzegi" sprawdzą się w formie hybrydowej, widzi pani opcję, by w przyszłych latach część wydarzeń dalej odbywała się online?
Mam oczywiście nadzieję, że będziemy mogli już za rok wrócić do normalności, ale niewątpliwie nie zrezygnujemy z częściowej formy online. Właśnie dlatego, żeby dać szansę na uczestnictwo ludziom, którzy nie mogą być z nami fizycznie. Już zresztą dwa lata temu wprowadziliśmy streamowane do internetu spotkania z twórcami. Każdy mógł, może i będzie mógł zalogować się na stronie festiwalu i poczuć namiastkę atmosfery w Kazimierzu Dolnym.
Ciągłość artystyczną festiwalu zachowuje pani między innymi retrospektywą filmów twórcy mało w Polsce znanego, a jednak zdecydowanie wartego odkrycia. Co kino Elio Petriego oferuje widzom?
Petri to twórca wybitny, z różnych powodów w Polsce nieznany. Właściwie każdy jego film był wyjątkowy, gdyż Petri, inaczej niż współcześni mu Federico Fellini i Michelangelo Antonioni, nie hołdował jednemu stylowi. Nie miał określonego języka filmowego, obierał gatunek i formę do opowiadanej historii. Dlatego w jego twórczości znaleźć można oryginalne science fiction i mocny kryminał, z kolei otwierający naszą retrospektywę film "Todo Modo" to dreszczowiec, w którym Petri bezlitośnie obnażył mechanizmy rządzące polityką i jej powiązania z Kościołem.
Petri współpracował ze zmarłym niedawno legendarnym kompozytorem Ennio Morricone. Planuje pani przy okazji tej retrospektywy jakiś hołd?
Współpracowali między innymi przy wspomnianym "Todo Modo". Morricone był mistrzem i doczeka się dwubrzegowego hołdu, chociaż nie mogę jeszcze zdradzić, w jakiej odbędzie się on formie. Natomiast w programie znajdzie się także, jak co roku, mnóstwo muzycznych uniesień. Zapraszam na filmowe spotkania z wybitnym skrzypkiem Ara Malikianem i dokumentalne opowieści o zespole ZZ Top czy Stevenie Tylerze, liderze Aerosmith. Wisienką na torcie będzie film o nietypowym projekcie Maxa Richtera, który skomponował ośmiogodzinny utwór do… spania. Wykonywał go na żywo w różnych miejscach, choćby w nowojorskim Central Parku.
W wirtualnym Kazimierzu Dolnym będzie można obejrzeć także selekcję zaangażowanych ekologicznie filmów dokumentalnych. Temat bardzo na czasie.
Zdecydowanie na czasie i muszę przyznać, że bardzo mnie cieszy, że coraz więcej filmowców go podejmuje. Pokażemy między innymi "Być jak grizzly", gdzie młody Szwajcar śledzi z kamerą potężnego niedźwiedzia, próbując lepiej poznać jego życie i zwyczaje w obliczu postępujących zmian klimatycznych. Z kolei w "Spacerze z wilkami" francuski dokumentalista pokazuje żyjące w alpejskich lasach wilki, które muszą uważać na ingerujących w ich środowisko naturalne ludzi. A w "Wielkiej zielonej ścianie" widzowie obejrzą malijską aktywistkę Innę Modję, która próbuje zbudować tytułowy pas roślinności na osiem tys. km, a przy okazji odwiedza różne afrykańskie społeczności. Wszystkie te filmy pokazują, jak delikatne jest bogactwo naturalne naszej planety, i jak szybko może zostać zniszczone.
A co z nowymi fabułami? Starała się pani zawsze trzymać rękę na pulsie ciekawego kina artystycznego.
Mam nadzieję, że tak widzowie również ocenią tegoroczną edycję. Otwieramy "Babyteeth", wzruszającą opowieścią o nastolatce, której historia ułożyła się tak, że musi przeżyć całe życie w ciągu kilku miesięcy. Z kolei na zamknięcie pokażemy "Zło nie istnieje", laureata tegorocznego Złotego Niedźwiedzia na festiwalu w Berlinie. Wstrząsający film o tym, co może wydarzyć się, gdy reżim wojskowy przejmuje władzę nad człowiekiem. Będziemy mieli nagradzane polskie filmy, między innymi znakomity "Wieloryb z Lorino", który też podejmuje wątki ekologiczne, a także selekcję ciekawych krótkich metraży.
Ponad dwa tysiące zgłoszeń w tym roku, absolutny dwubrzegowy rekord. Od Europy po Indie, Ekwador i Brazylię. I Polskę – jestem dumna z naszych produkcji, są zrealizowane na wysokim poziomie, zwłaszcza ze Studia Munka. Ciągłość. Różnorodność. Spotkania fizyczne i wirtualne. W tym kierunku będą zmierzać "Dwa Brzegi".