Od premiery kultowego filmu minęło 20 lat. Zobacz kulisy jego powstawania
Od czasu premiery w 2003 r. film Richarda Curtisa "To właśnie miłość" jest świątecznym klasykiem. Pozycją popularną nawet wśród tych, którzy nie gustują w komediach romantycznych. Ta wielowątkowa opowieść ukazująca różne oblicza miłości, nie jest typową opowiastką o zakochaniu.
W galerii postaci nietrudno znaleźć kogoś, kto wyda nam się szczególnie bliski i z kim moglibyśmy się utożsamić. To tylko jeden z powodów, dla których wielu z nas chętnie do tego filmu wraca.
A jak powstała ta słynna komedia? Kto stworzył niezapomnianych bohaterów? Jaką historię mają kultowe sceny? I jak pracę na planie wspominają gwiazdy? Obejrzyj galerię, aby się przekonać.
Co po "Barbie"? W kinach nie będzie nudy
Richard Curtis – mistrz komedii romantycznych
Richard Curtis ma na koncie kilka sukcesów: "Cztery wesela i pogrzeb" (1994), "Notting Hill" (1999) czy "Dziennik Bridget Jones" (2001). I to on wpadł na pomysł komedii romantycznej o zakochanym premierze Wielkiej Brytanii. Tę rolę miał zagrać Hugh Grant. Curtisowi chodziła po głowie jeszcze jedna koncepcja – na filmową opowieść o uczuciu rodzącym się między angielskim pisarzem a piękną cudzoziemką. A gdyby tego pisarza zagrał Colin Firth?
Twórca postanowił nakręcić oba filmy, ale proces (czy raczej procesy) twórcze wywołały frustrację. Inspirując się dziełami Roberta Altmana i Quentina Tarantino, Curtis zdecydował się na przedstawienie dwóch historii w jednym filmie. Gdy przystąpił do pisania, pojawiły się nowe wątki. Tak powstał scenariusz komedii "To właśnie miłość".
Akcja filmu toczy się w Londynie, w okresie przedświątecznym, czyli wtedy, gdy wielu z nas najsilniej odczuwa potrzebę bliskości lub zbiera się na odwagę, by wyznać swoje uczucia. Nie inaczej jest wśród bohaterów filmu Richarda Curtisa. Każdy ma swoją historię, swoje marzenia, tęsknoty, a może i złamane serce?
Wyjątkowa obsada
Reżyser i scenarzysta w jednej osobie chciał, by w jego filmie pojawiły się wielkie gwiazdy, a obok nich mniej znane twarze. Zgodnie z pierwotnym zamysłem brytyjskiego premiera zakochanego w uroczej asystentce (Martine McCutcheon) zagrał Hugh Grant, wówczas już szalenie popularny dzięki kilku rolom w kasowych hitach, głównie reżyserowanych przez Curtisa.
Również Colin Firth – już znany, ale wtedy jeszcze bez Oscara na koncie – dał się namówić na udział w kolejnej komedii romantycznej. Wątek pisarza, który po bolesnym rozstaniu wyjeżdża na francuską prowincję, gdzie poznaje piękną dziewczynę z Portugalii i zakochuje się w niej, choć nawet nie mówią w tym samym języku, wydał się aktorowi bardzo ciekawy. Mimo to Firth nie wierzył, że film Curtisa odniesie sukces. Bardzo się pomylił.
Plejada gwiazd na ekranie
W obrazie pojawili się jeszcze Emma Thompson i Alan Rickman jako Karen i Harry, pozornie szczęśliwe małżeństwo, które staje w obliczu kryzysu – bohater Rickmana pozwala sobie na skok w bok. Choć współpracownicy Curtisa nalegali, by "biurowy romans" Harry’ego ograniczył się do flirtu, reżyser był nieprzejednany: – Idziemy na całość – zakomunikował. I tak właśnie poprowadzono wątek.
Znakomity Liam Neeson zagrał w "To właśnie miłość" Daniela – wdowca, który po śmierci żony martwi się o swojego pasierba, małego Sama. Gdy dowiaduje się, że chłopiec jest zakochany w koleżance ze szkoły, Daniel pomaga mu pokonać nieśmiałość i zawalczyć o pierwszą miłość. Dzięki temu bohaterowie stają się sobie bliżsi.
Laura Linney (jedna z nielicznych amerykańskich gwiazd w obsadzie) wcieliła się w Sarę, kobietę wzdychającą do kolegi z biura, ale poświęcającą osobiste szczęście dla wymagającego opieki brata.
(Nie)wykorzystane wątki
Wątków jest jeszcze kilka: mężczyzna zakochany w żonie przyjaciela; chłopak wyruszający do USA z nadzieją na dziki seks; dwoje dublerów scen erotycznych, między którymi rodzi się uczucie; niepokorny rockman, który odkrywa, że najważniejszą osobą w jego życiu jest zawsze wspierający agent.
Po nakręceniu całości twórca zrezygnował z przedstawienia niektórych postaci oraz ich losów. W trakcie montażu wycięto m.in. sceny ze znakomitą Anne Reid, która zagrała śmiertelnie chorą dyrektorkę szkoły, od lat żyjącą w związku partnerskim z kobietą. Curtis żałował później tej decyzji.
Początek międzynarodowej kariery
Udział w komedii świątecznej Richarda Curtisa był dla kilku wschodzących gwiazd prawdziwym przełomem. Keira Knightley miała zaledwie 18 lat, gdy zagrała Juliet w "To właśnie miłość" i nie czekała długo na kolejne propozycje. Również Michael Freeman, wcześniej znany głównie z brytyjskiej wersji "Biura", zyskał międzynarodową sławę.
W filmie wystąpił także syn reżysera (chłopiec w stroju Spidermana na jasełkach), a teściowa Curtisa zagrała gosposię premiera.
Kultowe sceny
"To właśnie miłość" tworzą wzruszające i zabawne wątki, a wspaniała muzyka Craiga Armstronga i kadry ze świątecznie rozświetlonego Londynu dodają filmowi uroku. W komedii Richarda Curtisa nie brak wyjątkowych, zapadających w pamięć scen.
Każdy, kto widział ten film, z pewnością pamięta taniec premiera do piosenki "Jump!" The Pointer Sisters. Hugh Grant nie miał ochoty nagrywać tej sceny. – Wciąż mówił, że tego nie zrobi. Pewnie liczył, że w końcu się poddam – wspominał reżyser.
Jak powstanie kultowej sceny wspominał Grant? – [...] Pomyślałem, że to będzie koszmar. Do dziś wielu ludzi uważa – i ja się z nimi zgadzam – że to najbardziej irytująca scena, jaką kiedykolwiek nakręcono na celuloidzie. Niektórym się podoba. Ale muszę przyznać, że... to był mój pomysł, aby ta sekretarka mnie przyłapała. Genialne – wyznał.
Templatka do memów
Inna ikoniczna scena to ta, w której zakochany w żonie przyjaciela Mark (Andrew Lincoln) staje w progu Juliet, włącza "Silent Night" i prezentuje plansze z romantycznym wyznaniem. Curtis chciał, by w wigilijny wieczór Mark zebrał się na odwagę i wyznał miłość w oryginalny sposób. Nie miał jednak konkretnej wizji.
Przedstawił cztery koncepcje swoim pracownicom: – Miałem pomysły takie jak wypełnienie dziedzińca przed jej domem różami, a one (dziewczyny z biura) tylko się wzdrygały – przyznał. Wreszcie wymyślił coś lepszego – i trzeba przyznać, że plansze (zwłaszcza ostatnia – z nutą czarnego humoru) okazały się strzałem w dziesiątkę. Co ciekawe, Andrew Lincoln przygotował je własnoręcznie.
Zaplanowany pocałunek
Wielu fanów "To właśnie miłość" pamięta jedną z ostatnich scen filmu – tę, w której Jamie (Colin Firth) oświadczył się Aurelii (Lúcia Moniz) w portugalskiej restauracji. Scenę kończy epicki pocałunek zakochanych.
Nie każdy wie, że pocałunek został... zaprojektowany. – Byłam konsultantką od całusów – wspomina współautorka scenariusza Emma Freud. – Co dodałam od siebie? To, że Jamie położył kciuk na ustach Aurelii, zanim ją pocałował – zdradziła.
Wspomnienia z planu
Każdy z członków obsady ma sceny, które wspomina z sentymentem. Sam Richard Curtis, zapytany o najważniejszy dla niego moment w "To właśnie miłość", wskazał ten, w którym Karen podczas wymiany prezentów gwiazdkowych zorientowała się, że jej mąż ją zdradził.
Bohaterka wyszła na chwilę do sypialni i zaczęła płakać. Emma Thompson wykorzystała tu własne bolesne doświadczenia, dzięki czemu scena ma ogromny ładunek emocjonalny. W tle słychać piosenkę Joni Mitchell. – W tej scenie wystąpiły moje dwie ulubione kobiety: Emma Thompson i Joni Mitchell – powiedział Curtis.
Niezwykłość filmu Richarda Curtisa polega m.in. na umiejętnym łączeniu wzruszeń i humoru. Film jest wielowymiarowy, tak jak wielowymiarowa jest miłość. W scenie otwierającej i zamykającej widzimy ludzi na Heathrow, witających się z bliskimi: z dziećmi, przyjaciółmi, ukochanymi. To prawdziwe ujęcia z londyńskiego lotniska. Mają pokazywać, że miłość jest wszędzie. Curtis pragnął zostawić widzów z tym krzepiącym przesłaniem. Jak wspominał Hugh Grant: – Richard chciał zrobić film o miłości. On wie, o czym mówi.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" wskazujemy Najlepsze filmy i seriale, Największe rozczarowania, afery i skandale oraz Największą bekę 2023 roku. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.