Stanisława Celińska: ''Moherowy beret to ja''
22.08.2011 | aktual.: 05.07.2017 16:16
Choć życie nie zawsze było dla niej łaskawe, aktorka przezwyciężyła trudności dzięki wierze w Boga. Zaś niezwykły talent i humor zapewniły jej sympatię widzów
Na scenie zadebiutowała ponad czterdzieści lat temu. Od tego czasu Stanisława Celińska (64 l.) wcieliła się w dziesiątki ról teatralnych i filmowych. Choć życie nie zawsze było dla niej łaskawe, aktorka przezwyciężyła trudności dzięki wierze w Boga. Zaś niezwykły talent i humor zapewniły jej sympatię widzów.
Miała odwagę przyznać się do...
– Będę grała, póki będę miała siłę stać na scenie. Ciągle wierzę, że może jest jeszcze przede mną jakaś wielka rola. – mówi Faktowi Celińska.
– Przeżyłam w życiu wiele trudnych chwil, ale wierzę, że to wiara dodała mi sił. To mnie wiele nauczyło– dodaje aktorka, która jako jedna z pierwszych znanych osób, przyznała się kila lat temu do problemu z alkoholem.
Zaczęła pić w wieku 36 lat
W wywiadzie do miesięcznika „Film” pani Stanisława odważyła się opowiedzieć o nałogu i wygranej z nim walce.
Zaczęła pić w wieku 36 lat. Wówczas odnosiła wielkie sukcesy na scenie. Mówiła później, że leczyła nadwrażliwość, przerost ambicji i brak śmiałości, że bała się samozadowolenia.
Pięć lata picia
A po kieliszku robiło się jej swojsko. Jednak choroba alkoholowa siała spustoszenie.
Aktorka nie pojawiała się na planie, zawalała terminy. W końcu zrozumiała, że jest już na równi pochyłej. I wtedy, po pięciu latach picia, nastąpił przełom.
''Błagałam Boga, by wziął mnie w opiekę''
– W pewnym momencie, kiedy zobaczyłam, jak wielkie spustoszenie zrobiłam w swoim życiu i życiu swoich dzieci, poszłam do kościoła. Błagałam Boga, by wziął mnie w opiekę – powiedziała wówczas w jednym z wywiadów.
Te modlitwy zostały wysłuchane, Celińska wyszła z nałogu i znów stanęła na nogi. Bez grupy wsparcia i bez pomocy specjalistów.
Czy jest moherowym beretem?
– Jeśli człowiek wierzy w Boga, to staje się wrażliwszy, bardziej uduchowiony ale i silniejszy – tłumaczy nam aktorka.
– Czy jestem moherowym beretem? Jestem – śmieje się pani Stanisława – ale tylko dlatego, że jako starsza pani noszę go niekiedy na głowie – dodaje żartobliwie. (Fakt/gk)