Zdawać by się mogło, iż film, w którym pada minimalna ilość słów, w którym liczą się jedynie gesty, spojrzenia, ten lub inny wyraz twarzy, nie może być ciekawy i interesujący, nie może być godny uwagi. A jednak prawda jest zupełnie inna, prawda jest głęboka, jak szerokie wody oceanu, szybka, jak strzała wystrzelona z łuku, przeszywająca, jak ta sama strzała godząca w serce. Prawda ma to szczególne oblicze, którego nie oddadzą żadne słowa.
Po tym, jak poznałem „Pusty dom”, a wciąż nie znam „Wiosna, lato, jesień, zima.. i wiosna”, „Łuk” nie zaspokoił mojego apetytu, choć nowy film Kim Ki-duka jest równie interesujący i zaskakujący, jak jeden z dwóch filmów, wspomnianych wcześniej. To samo wyrachowanie, ta sama artystyczna prostota i oszczędność słowa, tworzące wizjonerski obraz, godny jedynie wybranych. Godny tych, którzy lubią się kinem smakować, delektować, poszukując w nim za każdym razem coraz większych doznań.
Coś łączy „Pusty dom” i „Łuk”, w obu przypadkach jest to zmaganie emocjonalne i uczuciowe trójki bohaterów. I na tym podobieństwa się kończą, jestem przekonany, iż kto poznał choć jeden film tego koreańskiego reżysera z drżeniem serca będzie oczekiwał pierwszych kadrów jego nowego filmu i się nie zawiedzie.
Nie wiem, skąd pomysł, aby emocjonalne zmagania dwojga ludzi pokazać na starym kutrze, gdzieś na środku oceanu. Wiem jednak, że w swym zamierzeniu bez wątpienia jest on bardzo oryginalny i niepowtarzalny, wprowadzający... emocjonalny i uczuciowy zamęt. Aby było jeszcze tego mało, dwójkę bohaterów dzieli kilkadziesiąt lat, młoda, niewinna dziewczyna i stary człowiek, jej opiekun. Każdy dzień zbliża ich do wyjątkowej chwili, każdy przepełniony jest różnorakimi uczuciami, każdy ma związek z łukiem – bronią i instrumentem, narzędziem radości i wymierzania sprawiedliwości. A także będący elementem szczególnego sposobu przepowiadania przeszłości.
Tych scen jest kilka i za każdym razem, czułem dziwne drżenie serca, gdyby.. ale tego nie mogę powiedzieć. To jest esencja tego filmu, to są chwile, których się nie zapomina, nie padają słowa, te konkretne, są spojrzenia jej i jego i jeszcze później, także jego. Rosnące napięcie, choć wbrew pozorom nic się nie dzieje, a jednak uczucia walczą ze sobą. Granica od miłości do nienawiści jest bardzo cienka, choć oba uczucia może dzielić wszechpotężne morze, a jednak wystarczy jedno spojrzenie, aby zapłonąć gniewem w obronie swojej własności.
I to zmaganie przybiera na sile, rośnie, potęguje, aby w pewnym momencie wybuchnąć, a ona nagle zaczyna czuć zupełnie coś innego, coś, czego nigdy wcześniej nie znała i nie doznała. A ja jestem przekonany, iż film ten sprawi, iż i Wy poczujecie coś, czego nigdy wcześniej nie czuliście i nie doznaliście, coś innego, nowego, wyjątkowego.