Ginie pod toną charakteryzacji. Codziennie zajmowała 8 godzin

"Diuna: Część druga" od niespełna tygodnia hula w kinach na całym świecie. Ekran ugina się od nazwisk największych hollywoodzkich gwiazd, wśród których znajduje się Stellan Skarsgård. Aktor ponownie wcielił się w antagonistę serii, do której to roli musiał poddać się wymagającym zabiegom charakteryzatorskim. Lepsze to jednak niż zabawa w efekty komputerowe.

Stellan Skarsgård jako baron Vladimir Harkonnen w "Diunie: Części drugiej"
Stellan Skarsgård jako baron Vladimir Harkonnen w "Diunie: Części drugiej"
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

Kontynuacja hitowej "Diuny" z 2021 r. na podstawie powieści Franka Herberta to bez wątpienia temat numer jeden newsów w ostatnich tygodniach. Na pierwszy rzut oka widać, że mamy do czynienia z kolejnym popkulturowym fenomenem, który na długi czas zawładnie wyobraźnią widzów.

Druga odsłona zaplanowanej na trylogię sagi rozwija wątek poznanych już przez fanów bohaterów (m.in. Paula Atrydy w wykonaniu Timothéego Chalameta czy Chani granej przez Zendayę), ale i wprowadza na ekran nowe postaci (Feyda-Rauthę Harkonnena, w którego wciela się Austin Butler, czy księżniczkę Irulanę Corrino o twarzy Florence Pugh). Jedną z powracających jest czarny charakter baron Vladimir, za którym (niemal dosłownie) kryje się światowej sławy gwiazda Stellan Skarsgård.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Przez charakteryzację trudno go poznać. "Było warto"

Jak podaje "Business Insider", aktor spędzał osiem godzin dziennie w samej tylko charakteryzatorni. Dopiero tak przygotowany wychodził na plan zdjęciowy. Kto widział obydwa filmy, a chociażby pierwszy z nich, wie, że Szwed niemal ginie pod wykreowanym na potrzeby produkcji kostiumem i na początku trudno go nawet rozpoznać. Sam zainteresowany zdradza, że nie żałuje swojej decyzji.

– Dość bolesne, ale było warto. Chcieliśmy, żeby postać była tak dobrze zdefiniowana z zewnątrz, aby zapadła widzom w pamięć przez samo pojawienie się na ekranie. Jego piętno powinno być zauważalne przez cały film, bez konieczności ciągłego eksponowania go – wyjaśnił Skarsgård. I wydaje się, że efekt został osiągnięty. Potężna, rozlewająca się sylwetka wyłaniającego się z ciemnej mazi bohatera na długo zostaje pod powiekami.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Dune: Part Two | Official Trailer

Przypomnijmy, że to nie pierwszy raz w karierze aktora, kiedy gra on w mocnej charakteryzacji. W "Piratach z Karaibów: Skrzyni umarlaka" i kolejnej części serii z podtytułem "Na krańcu świata" wcielił się przecież w Billa "Rzemyka" Turnera, którego twarz pokryta była bąblami i wyrastającymi wprost z cery kolorowymi muszelkami. W przeciwieństwie do kolegów z planu, Skarsgård wybrał specjalne protezy zamiast motion capture, czyli techniki polegającej na "przechwytywaniu" trójwymiarowych ruchów aktorów i zapisywaniu ich w komputerze.

Stellan Skarsgård jako Bill Turner w "Piratach z Karaibów"
Stellan Skarsgård jako Bill Turner w "Piratach z Karaibów"© Materiały prasowe

– Jako jedyny na planie nosiłem prawdziwe protezy. Wszyscy pozostali pojawili się pięć minut przed rozpoczęciem zdjęć, mieli na twarzach kropki [aktor, którego ruch ma zostać sczytany przez komputer, musi nosić kombinezon ze specjalnymi czujnikami właśnie w postaci charakterystycznych kropek – przyp. aut.], i odeszli. Ja byłem tam przez sześć godzin. Ale w zasadzie, lubię to. Lubię widzieć, jak artyści to robią – przyznała ze śmiechem gwiazda.

"Diuna: Część druga" Denisa Villeneuve'a znajduje się w aktualnym repertuarze kinowym.

W 50. odcinku podcastu "Clickbait" zachwycamy się serialem (!) "Pan i Pani Smith", przeżywamy transformacje aktorskie w "Braciach ze stali" i bierzemy na warsztat… "Netfliksową zdradę". Żeby dowiedzieć się, czym jest, znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:

Źródło artykułu:WP Film
diunadenis villeneuvestellan skarsgard
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)