"Diuna: Część druga". Musicie iść na ten film do kina! [Recenzja]
29 lutego na ekrany polskich kin wchodzi "Diuna: Część druga". Długo wyczekiwany film jest co najmniej równie udany, co jego poprzednik. Denis Villeneuve stworzył kino monumentalne, które będzie zajmować wysokie miejsca w rankingach najlepszych filmów sci-fi XXI wieku.
"Jeśli w tym roku macie iść do kina jeszcze na tylko jeden film, niech to będzie ‘Diuna’" - tak brzmiał tytuł recenzji pierwszej części cyklu Villeneuve’a pióra Kamila Dachnija, która ukazała się na łamach WP jesienią 2021 r. Druga część "Diuny" wchodzi do kin już w pierwszym kwartale 2024 r., a ja w zasadzie już teraz mogłabym tak samo zatytułować ten tekst. Bo ten film po prostu trzeba oglądać w kinie.
Z wielką niecierpliwością czekałam na nową "Diunę". Pierwsza część wbiła mnie w fotel, zachwyciła fenomenalną inscenizacją, architekturą i dźwiękiem. Dałam się ponieść opowieści, która w zasadzie nie była niczym innym niż wstępem do dalszej, większej historii – bo scenarzyści rozbili ekranizację pierwszego tomu działa Franka Herberta na dwa filmy. Muszę przyznać, że zrobili to bardzo sprytnie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Diuna: Część druga - Oficjalny zwiastun #2 PL
Droga Paula
Druga część zaczyna się dokładnie tam, gdzie zostawiliśmy bohaterów pierwszej – czyli tuż po spotkaniu z Fremenami, po tym, jak Paul Atryda wyszedł zwycięsko z pierwszej próby, jakiej poddali go mieszkańcy planety Arrakis. Jak się wkrótce okaże, tych prób będzie więcej.
Fabuła "Diuny 2" opiera się na dość prostym i dobrze znanym schemacie: Paul musi przejść pewną drogę, by zyskać najpierw akceptację, a później szacunek Fremenów. Jego szkolenie i poznawanie arrakijskich zwyczajów, a do tego zacieśnianie więzi z nowopoznanymi osobami dostarcza wielu emocjonujących momentów. I choć film łez raczej nie wyciśnie, są tu takie sceny, na których nie sposób wysiedzieć spokojnie.
Dobry, zły i Austin Butler
Podobnie, jak w pierwszej części, to Paul wiedzie nas przez tę historię. I to jego oczami oglądamy kolejne elementy tego złożonego świata, czasem tylko zostawiając go, by zobaczyć, co się dzieje u jego wrogów - ponurych i brutalnych Harkonenów, którzy pod koniec pierwszej części najechali na Arrakis i zamordowali ojca Paula.
Tym razem do grona lewitującego barona Vladimira i jego bratanka, bezlitosnego Glossu Rabbana, dołącza psychopatyczny Feyd-Rautha. W tę rolę wcielił się Austin Butler i trzeba przyznać, że momentami naprawdę jest przerażający. Dla przeciwwagi mamy Javiera Bardema w roli Stilgara, twardego, ale zarazem zabawnego Fremena, pełniącego rolę mentora Paula.
Rozmach i dbałość o detal
Villeneuve nie boi się rozmachu. Ale to, co sprawia, że jego film robi tak piorunujące wrażenie swoją monumentalnością, to dbanie o najmniejsze detale. Oraz - choć brzmi to być może dziwnie, biorąc pod uwagę, że akcja rozgrywa się na obcej planecie – dbanie o realizm świata, o którym opowiada.
"Diuna: Część druga" momentami bardziej przypomina kino wojenne niż sci-fi. W dodatku serwuje jedne z najlepszych scen batalistycznych, jakie widzieliście we współczesnym kinie. Zamiast trzęsienia kamerą dla uzyskania efektu akcji, Villeneuve daje nam szerokie plany. Wystrzał kontrapunktuje absolutną ciszą, a zamiast pokazywać sam efekciarski moment wybuchu, rozrzuca wokół bohaterów zestrzelone części maszyn i żołnierzy, potęgując grozę.
Ale "Diuna: Część druga" to coś więcej niż opowieść o walce dobrych ze złymi. Co prawda jako widzowie nie mamy wątpliwości, po czyjej stronie stanąć, jednak scenarzystom udało się uchwycić niejednoznaczność dokonywanych przez bohaterów wyborów oraz dotknąć tematu niebezpiecznego fundamentalizmu religijnego, który opisywał Frank Herbert. Trudno też nie docenić sprytnego potraktowania wątku siostry Paula, który przeniesiony z książki dosłownie, mógłby zahaczyć o śmieszność, a na pewno o pretensjonalność.
Chcemy więcej
"Diuna: Część druga" to przede wszystkim kino rozrywkowe, które nie ma takiej głębi i nie porusza tylu wątków, co książka Herberta - zresztą nie o to tu chodzi. Ale to jednocześnie rozrywka na najwyższym poziomie. Na pewno nie pożałujecie tych niemal trzech godzin spędzonych w kinie, a obrazy i dźwięk z filmu pozostaną z wami na długo.
Sama nie mogę się doczekać kolejnego seansu. A jeśli mam się do czegoś przyczepić - to do tego, że zakończenie pozostawia z wieloma pytaniami. Trzecia część "Diuny" nie została jeszcze oficjalnie potwierdzona, ale potrzebujemy tej kontynuacji. Jeśli nie powstanie, to jest ryzyko, że będą zamieszki.
W 50. odcinku podcastu "Clickbait" zachwycamy się serialem (!) "Pan i Pani Smith", przeżywamy transformacje aktorskie w "Braciach ze stali" i bierzemy na warsztat… "Netfliksową zdradę". Żeby dowiedzieć się, czym jest, znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: