Trwa ładowanie...
d3ma91m
05-03-2009 10:12

Superbohaterzy, którym zakazano poszaleć

d3ma91m
d3ma91m

Wśród komiksowych adaptacji, „Watchmen. Strażnicy“ jest jedną z najbardziej udanych. Fani komiksu chwalą wierne odtworzenie treści. Fani kina zachwycają się stroną wizualną. Reżyserowi Zackowi Snyderowi udała się więc nie lada sztuka. Podobnie jak wcześniej Christopher Nolan, udowodnił, że ekranizacja komiksu nie jest gatunkiem filmowym zarezerwowanym tylko dla mniejszego lub większego grona fanów.

A zadanie, które stało przed Snyderem, nie należało do łatwych. „Watchmen“ to kultowa komiksowa seria stworzona przez Dave’a Gibbonsa (rysunki) i Alana Moore’a (scenariusz). Tego ostatniego nie trzeba chyba przedstawiać nie tylko żadnemu z fanów komiksowych opowieści, ale też żadnemu z fanów kina.

Uważany za guru tzw. graphic story, wizjoner i geniusz Moore jest autorem takich klasyków gatunku, jak „Z piekła rodem“ (rzecz o Kubie Rozpruwaczu) czy „V jak vendetta“. Jego historie przynoszą dekadencką wizję świata – zarówno tego z przeszłości, jak z przyszłości. Przesiąknięte są duchem buntu. A bohaterowie to różnego typu nierozumiani przez otoczenie samotnicy.

Akcja „Strażników“ rozgrywa się w latach 80. ubiegłego stulecia. Zimna wojna między Stanami Zjednoczonymi a ZSRR osiągnęła apogeum. Amerykanie wygrali wojnę w Wietnamie. Ich prezydentem ponownie został Richard Nixon. Zegar Zagłady odmierza czas jaki pozostał do wybuchu konfliktu nuklearnego między dwoma mocarstwami. Kiedy rozpoczyna się akcja „Strażnikow“, jego wskazówki wskazują za pięć dwunasta. Ten pesymistyczny klimat to jedna z cech charakterystycznych komiksowego pierwowzoru. Filmowa adaptacja znakomicie go odtworzyła.

d3ma91m

Kim są tytułowi Strażnicy? To grupa superbohaterów. Ale nie ratujący świat ulubieńcy tłumów, tylko outsiderzy, którym prawnie zakazano... superwyczynów. Nudzą się więc, dziwaczeją i obrastają tłuszczykiem. Oczywiście do czasu. Kiedy jeden z nich zostaje zamordowany, reszta Strażników wraca do akcji i odkrywa diaboliczny spisek.

Choć widz od pierwszych scen wrzucony jest w sam środek wydarzeń, bez problemu orientuje się w gąszczu wątków i postaci. Zack Snyder przygotował bowiem „wprowadzenie“ – efektowny montaż scen, które ułatwiają wejście w akcję nawet tym, którzy o komiksie Moore‘a nigdy wcześniej nie słyszeli. „Watchmen. Strażnicy“ są szalenie efektowni od strony wizualnej.

Snyder (który wcześniej z powodzeniem sfilmował „300‘) odtworzył komiksowy świat w najdrobniejszych detalach. Widać także fascynację kinem Sama Peckinpaha – tak samo jak ten legendarny reżyser, Snyder stosuje tzw. slow motion w scenach akcji. Interesująco posłużył się ścieżką dźwiękową, która często pełni rolę ironicznego komentarza do pokazywanych wydarzeń. Jedyne zastrzeżenie – to widowisko jest stanowczo za długie.

„Watchmen. Strażnicy“ proponują też nowy typ komiksowych bohaterów. To nie tylko outsiderzy (w końcu samotność wpisana jest w życie superbohatera). To przede wszystkim ludzie w wieku średnim. Dotychczas wizerunek superherosa kojarzył się z młodością. „Strażnicy“ skutecznie z nim zrywają.

d3ma91m
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3ma91m