Święta w telewizorze
Dobra wiadomość przed Bożym Narodzeniem. Polska trzyma się mocno i żaden kryzys nam nie grozi, bo mamy wszystkiego w nadmiarze.
Nawet prezesów telewizji publicznej mamy dwóch, a to zapewne jeszcze nie koniec i przed końcem roku może nam przybyć trzeci, z tytułem komisarza. Dobrze by było, gdyby tym trzecim został ktoś z doświadczeniem komisarycznym z czasów stanu wojennego, kto będzie mógł rzucić na Woronicza komandosów z Gromu.
Jak już będziemy mieli trzech prezesów, to Bogdan Rymanowski będzie mógł ich wszystkich zaprosić do udziału w dyskusji o przyszłości mediów do TVN, poszczuć ich wzajemnie na siebie, co da Piotrowi Pacewiczowi asumpt do okazania odrazy na łamach „Gazety Wyborczej” poziomem debaty publicznej, którą nazwie, czerpiąc obficie z michnikowego słownika, rynsztokiem.
Tak więc kryzysu nie będzie, bo dwie podstawowe potrzeby społeczne nasza śmietanka polityczno-intelektualna nam gwarantuje: rzucanie kamieniem i odrzucanie chlebem oraz igrzyska.
Ciekawe, jak będzie wyglądał świąteczny program TVP, kierowanej na razie (piszę to w poniedziałek, 22 grudnia o godzinie 10.26 rano) przez dwóch prezesów. Ramówka wprawdzie już jest gotowa, nawet wydrukowana, ale sytuacja nadzwyczajna. Wyobrażam sobie to tak, że w związku ze szczególnym charakterem Bożego Narodzenia nastąpi jakieś zawieszenie broni i przejściowe porozumienie o tymczasowym podziale łupów programowych. W Wigilię najpierw „Błogosław Ojczyznę miłą” cienkim głosem odśpiewają niedorżnięte jeszcze watahy prezesa Urbańskiego, a za chwilę chór Wszechpolaków pod dyrekcją Farfała wykona w ramach europeizacji i internacjonalizmu „O Tannenbaum” przy blasku pochodni. W dziennikach będzie się pokazywać, jak prezes Jarosław Kaczyński je rybę i dławi się ością, a zaraz potem, jak mecenas Roman Giertych dzieli się z najbliższymi jajkiem, bo mu się Boże Narodzenie pomyliło z Wielkanocą.
W ramach misji, co do której wszyscy są zgodni, Tomasz Lis będzie rozmawiał z premierem Tuskiem o lepieniu uszek i gotowaniu czerwonego barszczu dla najuboższych. Dobrze, że TVP nie istniała w czasach Heroda, bo do dziś byśmy się nie dowiedzieli o narodzinach Chrystusa i mielibyśmy całkowicie fałszywe informacje o rzezi niewiniątek. A tak, czekają nas same atrakcje.
Dlatego życzę Czytelnikom nie tylko Wesołych, ale wręcz Śmiesznych Świąt, z pełną satysfakcją, że te życzenia się spełnią.
Maciej Rybiński