Trwa ładowanie...
d2k6i5j
tajni agenci
04-12-2006 18:08

Tajni agenci

d2k6i5j
d2k6i5j

Czym się różni amerykański film sensacyjny od europejskiego? W tym pierwszym po 15 minutach wiemy, co nas czeka przez kolejne półtorej godziny. W produkcji ze Starego Kontynentu po kwadransie nie wiemy jeszcze nawet, o co tak naprawdę chodzi. Dokładnie tak jak ma to miejsce w obrazie "Tajni agenci".

Tytułowi tajni agenci Brisseau (Vincent Cassel) i Barbara i/lub Lisa (Monica Bellucci) mają za zadanie wysadzić pewien statek, a tym samym ukrócić przemyt broni i diamentów. Ale czy na pewno o to właśnie chodzi w tej akcji? Z każdą klatką wątki i kryjące się za nimi spiski zaczynają się piętrzyć i trzeba odrobiny intelektualno-detektywistycznego wysiłku, aby połączyć w całość wszystkie elementy.

To, co zachwyca w "Tajnych Agentach" (naturalnie poza olśniewającą urodą Moniki Bellucci) to szczątkowa ilość dialogów oraz niemal zupełne pominięcie życia osobistego bohaterów. Długie minuty filmu ciągną się bez jednego słowa. A kiedy te już padają, niemal zawsze dotyczą akcji i najczęściej mają charakter rozkazów przyjmowanych tudzież wydawanych. Nie wiemy czy i ile kotów ma bohaterka, a bohater nieślubnych dzieci. Życie prywatne agentów jest zupełnie marginalizowane, co stanowi szalenie miłą odmianę w porównaniu z produkcjami z USA, w których bombarduje się widza szczegółowym życiorysem postaci wraz z ich upodobaniami, łącznie z ulubionym gatunkiem płatków śniadaniowych. W obrazie Frédérica Schoendoerffera liczy się przede wszystkim zadanie.

Cassel i Bellucci tworzą elektryzujący duet a cały film stanowi dowód na to, że można nakręcić naprawdę niezły kryminał bez ckliwego wątku romansowego, niekończących się pościgów i nieustających eksplozji oraz, co najważniejsze, z zaskakującym, nieprzewidywalnym finałem.

d2k6i5j
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2k6i5j