Trwa ładowanie...
d41meft
14-04-2010 17:41

Tańczący ze smokami

d41meft
d41meft

Hollywood cierpi ostatnimi czasy na brak pomysłów, ale szczęśliwie wciąż jeszcze potrafi ukryć to pod dekoracyjnym przepychem. Oto bowiem mamy kolejną, choćby po "Avatarze", inkarnację "Tańczącego z wilkami". Tym razem w wersji... smoczej. Akcja toczy się w osadzie Wikingów, ale fabularny schemat pozostaje bez zmian: młody barbarzyńca styka się z wyklętym przez własną kulturę światem, który docenia, by ostatecznie stanąć po jego stronie.

Owym barbarzyńcą jest Czkawka, neurotyczny syn wodza osady, który u progu dorosłości wciąż jeszcze potyka się o własne nogi. Zawiedziony ojciec z niepokojem spogląda w przyszłość: rówieśnicy Czkawki rozpoczną niebawem smoczy trening, który przygotuje ich do walki z nawiedzającymi okolicę gadami. Sytuację zmienia dopiero konfrontacja chłopaka z rannym smokiem, który po odratowaniu staje się jego wiernym przyjacielem.

Jak to w przypadku animacji ze studia DreamWorks bywa, film Dana DeBlois i Chrisa Sandersa bardziej nastawiony jest na wizualny nokaut niż konstrukcję postaci - "Jak wytresować..." jest świetnie animowany; bogaty w wyobraźnię przy żonglowaniu zróżnicowaniem postaci oraz w detale przy konstruowaniu górzystych krajobrazów. Swoje robi też nienachalna trójwymiarowość, ale wydaje się, że animacja doskonale poradziłaby sobie bez tego dodatku.

Co ciekawe, w tym przypadku dominacja animowanej powłoki nad fabularną prostotą nosi znamiona iście zbawiennej bezpretensjonalności. "Jak wytresować smoka" to dydaktyczna bajeczka o przyjaźni i sile indywidualizmu, która wypada zdecydowanie lepiej niż ostatnie, przekombinowane w swej fajności: "Kung-Fu Panda" i "Potwory kontra Obcy".

d41meft

Być może wyznacznikiem tego zaskakującego sukcesu jest rezygnacja z popkulturowych odnośników. Twórcy odeszli bowiem od zabawiania rodziców pastiszowym ujęciem filmowych konwencji i skupili się na ich pociechach, dzięki czemu sama opowieść okazała się klasyczną w konstrukcji (acz niespodziewanie świeżą), a przy tym zwartą i ekscytującą. To bodajże najpewniejszy krok jaki DreamWorks poczyniło w kierunku pixarowego wyrafinowania w całej swej 12-letniej działalności. Miejmy nadzieję, że nie ostatni.

d41meft
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d41meft

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj