Telewizja Polska tylko raz w tygodniu
Półgodzinne audycje nadawane tylko w piątki o godzinie 17 - tak telewizja wygląda równo 56 lat temu. 23 stycznia 1953 roku rozpoczęto w Polsce regularne nadawanie programu telewizyjnego. Program można było oglądać na odbiornikach "Leningrad". Było ich wtedy w kraju nieco ponad dwadzieścia.
Eksperymentalne studio o powierzchni 70 m. kw. mieściło się w Warszawie przy ulicy Ratuszowej. Były w nim dwie kamery, stoły kontrolne, prosty mikser, generator synchronizujący, urządzenia kontrolne, mikrofony, wzmacniacze oraz oświetlenie. Cały studyjny sprzęt powstał w Polsce, w Instytucie Łączności, któremu podlegało studio. Wszystko zbudował zespół inż. Lesława Kędzierskiego, uważanego za ojca polskiej telewizji.
Program można było wówczas oglądać na nieco ponad 20 odbiornikach marki "Leningrad" wyposażonych w ekrany o wymiarach 12 na 18 cm. Znajdowały się w świetlicach zakładów pracy.
Na początku było gorąco
To właśnie z eksperymentalnego studia przy Ratuszowej nadano pierwszy Teatr Telewizji - "Okno na świat".
- Studio była bardzo małe. W grę wchodziły wyłącznie kameralne sztuki. Oczywiście poprzedzane były wieloma godzinami prób aktorskich oraz technicznych, wszystko po to, by emisja na żywo odbyła się bez kłopotów i wpadek - opowiada mgr inż. Wanda Siwicka, pierwsza w Polsce operatorka kamery, członek ekipy naukowej która stworzyła polską telewizję .
Warunki nie były łatwe. W niewielkim studiu panowały tropikalne upały, spowodowane olbrzymim natężeniem oświetlenia, wymaganym dla ówczesnych kamer ikonoskopowych. Z relacji świadków wynika, że temperatura potrafiła dochodzić do 50 stopni Celsjusza.
Po pierwszych programach nie ma żadnego śladu, nie licząc wspomnień świadków. - Nadawane były tylko na żywo. W tamtym czasie nie mieliśmy urządzeń pozwalających na nagrywanie audycji - wspomina Wanda Siwicka. W 1954 roku Doświadczalny Ośrodek Telewizyjny przeniesiono na pl. Warecki, obecnie pl. Powstańców Warszawy (skąd nadawane są dziś wszystkie programy informacyjne i program TVP Info). Na jego potrzeby zaadoptowano dawny budynek Banku Spółek Zarobkowych.
Studio o powierzchni 240 m. kw. zorganizowano w największym pomieszczeniu, dawniej sali operacyjnej banku. Wyposażone było już w trzy kamery zbudowane w Instytucie Łączności. Zainstalowano także telekino potrzebne do emisji filmów. Nadajnik zamontowano w najwyższym punkcie miasta - na dachu hotelu Warszawa, na wysokości około 85 m.
W tamtym okresie rozpoczęto nadawanie programu dwa, a nawet trzy razy w tygodniu po kilka godzin. Warszawskie Zakłady Telewizyjne rozpoczęły też składanie telewizorów "Wisła" na rosyjskiej licencji (dopiero potem uruchomiono produkcję polskich odbiorników). Z czasem telewizory były coraz bardziej powszechne. Szacuje się, że w 1955 roku w Warszawie było około 10 tys. odbiorników.
W 1955 roku sprowadzono pierwszy wóz transmisyjny z angielskiej fabryki PYE. - Mieliśmy dzięki temu własne studio na kółkach. Służył głównie do robienia transmisji imprez sportowych ze Stadionu Dziesięciolecia - wspomina Siwicka. Zdobycie wozu nie było jednak łatwe.
- Nie mieliśmy dewiz, ani możliwości ich pozyskania - wyjaśnia Siwicka. Jednak jeden z ówczesnych dyrektorów okazał się bardzo operatywny. - Udało mu się wymienić wóz w zamian za kilka wagonów odpadów, po prostu jakiś szmat - wyjaśnia Wanda Siwicka.
Wreszcie zrodziła się "Kobra" i "Klos"
Warszawski ośrodek telewizyjny otrzymał także prezent - kolejny wóz transmisyjny pochodził z ZSRR. Tak naprawdę składał się z dwóch wozów - w jednym obsługiwano wizję, w drugim fonię. To bardzo utrudniało komunikację pomiędzy pracownikami. - Był jednak jeszcze większy problem. Po przejechaniu kilku kilometrów aparatura w wozach nie nadawała się do użytku. Wszystko było poluzowane, poodkręcane - opowiada Siwicka. Specjalna radziecka ekipa techników musiała naprawiać je kilka godzin. Były więc bezużyteczne.
Ostatecznie w 1956 roku w czasie odwilży zdecydowano się wóz, a właściwie wozy odesłać darczyńcom. - Takie zachowanie było możliwe tylko w tamtym czasie. Wcześniej i później wszelka krytyka ZSRR była niedopuszczalna - wyjaśnia Siwicka.
W Doświadczalnym Ośrodku Telewizyjnym ukształtował się regularny program. W poniedziałki nadawano Teatr Telewizji. W czwartki Teatr Sensacji "Kobra" - jeden z najpopularniejszych programów telewizyjnych. Właśnie wtedy narodził się Hans Kloss. Po sukcesie widowiska o jego przygodach, odpowiadając na zapotrzebowanie widzów zdecydowano się nakręcić film w odcinkach. - "Stawka większa niż życie" była pierwszym polskim serialem telewizyjnym - wspomina z dumą Siwicka.
Dopiero w 1958 roku rozpoczęto nagrywanie programów na taśmę filmową 16 mm. Dzięki temu można było je odtwarzać w dowolnym czasie i... zachować dla potomnych.
Anita Blinkiewicz