Recenzje"Tlen". Netflix pokazał wizję jak z koszmaru

"Tlen". Netflix pokazał wizję jak z koszmaru

Nowy film Netfliksa to wizja rodem z koszmaru. Cierpicie na klaustrofobię? Lepiej trzymajcie się od niego z daleka.

Kadr z filmu "Tlen"
Kadr z filmu "Tlen"
Źródło zdjęć: © Netflix

Młoda kobieta (Mélanie Laurent) budzi się pewnego dnia w ciasnej, przypominającej trumnę komorze. Nie pamięta, jak się tam znalazła, ani jak się nazywa. Nie wie, czy ma rodzinę i co zrobić, by szybko do niej wrócić. Jedyne, co słyszy, to złowrogo brzmiące komunikaty o szybkim zużywaniu się tlenu, który ma starczyć na zaledwie kilkadziesiąt minut. Po początkowym szoku bierze się jednak w garść i zaczyna powoli i metodycznie zdobywać potrzebne informacje. Nie jest to proste, biorąc pod uwagę, że jedynym rozmówcą jest system podobny do Siri – "M.I.L.O.".

Pomysły na filmy realizowane w jednej ciasnej przestrzeni są niezwykle kuszące zarówno dla początkujących filmowców, którzy nie dysponują zwykle środkami na rozbudowane scenografie i dziesiątki gwiazd w obsadzie, jak i dla tych doświadczonych, którzy dzięki wprowadzeniu ograniczeń mogą się sprawdzić w nowych dla siebie formatach, oszczędnie wykorzystując dostępne środki.

Alexandre Aja realizuje swoje przerażające wizje od przełomu wieków, flirtując z różnymi gatunkami: horrorem, sci-fi, thrillerem, dokładając autorskich elementów orbitujących wokół nadciągającej apokalipsy, tajemnicy, granicy między rzeczywistością i fantazją, albo nieprawdopodobnych właściwości morskich stworów. Wydaje się, że w najnowszym "Tlenie", który można oglądać na Netfliksie, Aja korzysta ze swoich ulubionych środków wyrazu i motywów.

Tlen | Oficjalny zwiastun | Netflix

Mamy zatem młodą, zagubioną kobietę, zbliżający się kres, upływający nieuchronnie czas, wspomnienia, sztuczną inteligencję i walkę z nią, mamy też urywki przeszłości, które nie przynoszą oczekiwanych odpowiedzi na palące pytania. Oczywiście biorąc pod uwagę czasy, w jakich żyjemy, trudno nie przekładać tego na obecną pandemiczną czy wczesno-popandemiczną sytuację, ale i nie rozważać tematów związanych z przejmującą kontrolę nad naszym życiem technologią, urywanymi relacjami z najbliższymi, niepewnością jutra – w kontekście tego, co się wydarzy w nieodległej przyszłości, ale też tego, co się stanie z naszą planetą, w którą stronę podąży technologia, medycyna, rozwój mechanizmów obronnych naszych organizmów, ale i na przykład świadomość ekologiczna.

Wszystkie te wątki w mniej lub bardziej wyraźny sposób są w "Tlenie" poruszane, chociaż nie zawsze angażują widza choćby na tyle, by mógł utożsamić się z główną bohaterką i zaczął jej naprawdę współczuć. Może zatem nie warto doszukiwać się żadnych ukrytych znaczeń i nie analizować ich za wszelką cenę, tylko przyjąć tę opowieść jako dramat survivalowy rozpisany na aktorkę i głos spoza kapsuły, thriller rozgrywający się w czasie rzeczywistym, który garściami czerpie z ograniczeń i wyzwań.

W takim ujęciu "Tlen" sprawdza się znacznie lepiej, bo jednak Aja nie oferuje w swojej wizji niczego na tyle nowego, innowacyjnego ani pod względem fabularnym, ani realizacyjnym, by jego film dało się odróżnić od innych podobnych historii, niezależnie czy mówimy o tych wykorzystujących klaustrofobiczną atmosferę miejsca (w stylu "Telefonu" Schumachera czy "Pogrzebanego" Cortèsa), czy o historiach bazujących na potencjale kosmosu – wykorzystania jego zasobów i podboju. Gdyby nie magnetyczna obecność odtwórczyni głównej roli Mélanie Laurent, zajmującej swoją fizycznością ekran przez niemal dwie godziny seansu, na samej fabule nie udałoby się skupić uwagi widza.

Założenia "Tlenu" są proste, wykonanie w zasadzie też. Jeśli odrzucić wszystkie efekty specjalne i reżyserskie sztuczki, zostaje talent aktorki, jej autentyczne reakcje, przerażenie, lęk, niepewność, determinacja. Dzięki Laurent wybrzmiewają one świetnie na ekranie i nawet jeśli o filmie wkrótce zapomnimy, w pamięci zostanie jej twarz w łagodnym grymasie ostatecznego pogodzenia z losem i akceptacji tego, co przyniesie najbliższa przyszłość.

Źródło artykułu:WP Film
tlennetflixrecenzja
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)