Tom Hanks w ogniu krytyki. Zagrał zwolennika Trumpa
Nie podał ręki prowadzącemu i mówił o kościele. Tom Hanks wcielił się w mało inteligentnego zwolennika Trumpa w czapeczce MAGA, co spotkało się z ostrą reakcją prawdziwych sympatyków urzędującego prezydenta USA.
Tom Hanks znalazł się w ogniu krytyki po występie w jubileuszowym odcinku programu "Saturday Night Live". Aktor wcielił się w zwolennika Donalda Trumpa przedstawionego jako tępego rasistę, co wywołało oburzenie w mediach społecznościowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Nie robimy tego tylko dla pieniędzy". Tom Hanks i Robin Wright o swoim nowym filmie
Tom Hanks w czapeczce zwolenników Trumpa
Podczas 50. rocznicy "Saturday Night Live", satyrycznego i kultowego dla Amerykanów programu, Tom Hanks powrócił do roli Douga, nieświadomego sympatyka Trumpa noszącego czapkę "Make America Great Again". Postać wystąpiła w parodii teleturnieju "Black Jeopardy", gdzie Doug odmówił uściśnięcia ręki prowadzącemu Darnellowi Hayesowi, granemu przez Kenana Thompsona i mówił o tym, że gdyby ludzie chodzili do kościoła, to "nie byłoby takiej sytuacji". Aktor po raz pierwszy wcielił się w tę postać w 2016 roku. Poniżej filmik ze skeczem z gościnnym udziałem Toma Hanksa (pojawia się pod koniec, w 6. minucie)
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Black Jeopardy – SNL50
Choć występ Hanksa trwał zaledwie chwilę, wielu użytkowników mediów społecznościowych skrytykowało Hanksa i SNL za utrwalanie niesprawiedliwych i przestarzałych stereotypów. Były doradca Roberta F. Kennedy'ego Jr., Link Lauren, nazwał reakcję na zwolenników Trumpa "obrzydliwą" i oskarżył program o promowanie męczącej i dzielącej narracji. "I ten program zastanawia się, dlaczego ich oglądalność jest na dnie" – napisał. "Trump wygrał głosowanie powszechne. Ten wyświechtany motyw, że MAGA to rasiści, jest obrzydliwy. SNL to nieśmieszny program dla snobistycznych liberalnych elit".
Prawicowy influencer Dominick McGee oskarżył Hanksa o "brak szacunku dla każdego Republikanina". Inni zwolennicy Trumpa zarzucili SNL spadek oglądalności oraz oderwanie od rzeczywistości połowy kraju.
Podczas trzyipółgodzinnego programu, w którym wystąpili m.in. Cher, Bad Bunny, Adam Sandler i Scarlett Johansson, pojawiły się kolejne uszczypliwości pod adresem Trumpa. Steve Martin zażartował o "Gulf of Steve Martin" w nawiązaniu do rzekomej zmiany nazwy Zatoki Meksykańskiej przez Trumpa na "Zatokę Amerykańską". W innych skeczach naśmiewano się z administracji byłego prezydenta oraz jego wpływu na Nowy Jork.
W segmencie "Weekend Update" Colin Jost żartował, że to może być ostatni sezon SNL, jeśli Trump będzie miał na to wpływ. "To zaszczyt prowadzić 'Weekend Update' w 50., a jeśli to zależy od naszego prezydenta, ostatnim sezonie SNL" – powiedział Jost.
Donald Trump wielokrotnie krytykował "Saturday Night Live" za parodiowanie go. W styczniu 2017 roku napisał na Twitterze: "SNL jest złe. Nieśmieszne, obsada jest okropna, zawsze atakują mnie. Naprawdę zła telewizja!". W 2019 roku groził programowi federalnym śledztwem po niepochlebnych parodiach.
Twórca SNL, Lorne Michaels, zapowiedział wcześniej, że program "przekształci" sposób przedstawiania Trumpa podczas jego drugiej kadencji. Mimo to zwolennicy byłego prezydenta twierdzą, że SNL straciło kontakt z rzeczywistością i powiela stereotypy, które dzielą społeczeństwo.
Jeden z najdroższych seriali Apple TV+ wrócił! "Rozdzielenie" za bimbaliony dolarów zaskakuje widzów, podobnie jak "The Pitt" od Maxa, który opowiada dramaty z SOR-u. Coś tu jednak nie gra, o czym opowiadamy w "Clickbaicie". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: