Tomasz Kot - Najważniejsze, to być zawodowcem
Może Pan zdradzić coś na temat swojego bohatera, w „Dlaczego nie!”?
Dawid jest współpracownikiem agencji reklamowej Jana, którego gra Maciej Zakościelny i filmowej Renaty, czyli Małgorzaty Kożuchowskiej. Nie jest typem intelektualisty czy romantyka. Lubi prestiż, pieniądze, gadżety. No i …bardzo mu się podoba główna bohaterka, czyli Małgosia.
I by ją zdobyć, ucieka się do kłamstwa i podstępu… Pan też uważa, że w miłości wszystkie chwyty są dozwolone?
Absolutnie nie. Stąpam twardo po ziemi i przyjmuję wszystko na chłodno. Jeśli narozrabiałem, to ponoszę tego konsekwencje. I dalej staram się dobrze żyć. Dzień po dniu, żeby nie powiedzieć godzina po godzinie. Odpowiedzialność stanowi o prawdziwie męskiej postawie. Intrygi i podstępy są dla mnie oznaką słabości. Szkoda mi ludzi, którzy muszą się do tego uciekać....
Lubi Pan komedie romantyczne?
Podobają mi się komedie angielskie na przykład z Hugh Grantem. Nie jest to jednak kino, w którym szczególnie celuję. Mam świadomość jednak, że takie filmy są potrzebne. Zrozumiałem to na premierze „Nigdy w życiu!”. Moi rodzice przyjechali akurat do Warszawy, a mnie jakoś udało się załatwić bilety – choć jako aktor byłem jeszcze nieznany. Poszedłem z mamą i pamiętam, że była zachwycona! A ja, patrząc na nią, wtedy właśnie pomyślałem, że takie kino jest naprawdę potrzebne.
Maciej Zakościelny w „Dlaczego nie!” lata na paralotni, nurkuje… Pana też czekają na planie takie atrakcje?
Nie, poza podrywaniem Ani Cieślak - filmowej Małgosi - nie mam zadań specjalnych (śmiech), a do tego zadania nie musiałem się szczególnie przygotowywać. Prywatnie jestem szczęśliwym człowiekiem w stałym związku.
Jak Pan wspomina pierwszy dzień na planie?
Generalnie, było mnóstwo pracy, ponieważ jednocześnie miałem również zdjęcia do „Testosteronu”. Pierwszego dnia przyjechałem na plan „Dlaczego nie!” tylko na kilka godzin. Za to drugi dzień był bardzo długi - pełne dwanaście godzin.
Dwanaście?! Normalnie, to ludzie z trudem wytrzymują w pracy osiem…
Moja praca jest moją pasją, i dlatego jestem w stanie pracować przed kamerą zdecydowanie dłużej. Gdyby to było „tylko” dwanaście godzin, to bym się cieszył! (śmiech). Dzisiaj jestem po całej nocy na planie „Testosteronu”. Przez dwa dni miałem tylko dwie godziny snu. W takich momentach ważna jest kwestia psychicznego nastawienia. Wcześniej staram się odpowiednio wypocząć, a w trakcie wypijam masakryczną ilość kaw. I daję radę!