''Zabójcze ryjówki'', reż. Ray Kellogg, 1957
Legenda b-klasowego kina i chyba najpopularniejszy w Polsce film w swojej kategorii. „Ryjówki” rok rocznie są bowiem ozdobą objazdowego przeglądu „Najgorsze filmy świata”. Film wszedł też w stały repertuar katowickiego Festiwalu Filmów Kultowych, a „zabójcza ryjówka” stała się maskotką imprezy.
Fabuła tego trwającego niewiele ponad godzinę filmu jest prościutka: na małą wysepkę przybywa grupka ludzi. Zostają odcięci od lądu w wyniku huraganu. Szalony naukowiec, dr Radford Baines, chce zaradzić światowej klęsce głodu i niechcący sprawia, iż jego króliki doświadczalne, ryjówki, mutują i urastają do rozmiarów owczarka niemieckiego.
Rozpoczyna się walka na śmierć i życie. Famę „Ryjówkom” zapewniły dwie rzeczy: kompletnie beznamiętne aktorstwo oraz wykonanie samych stworów.
Całkowity brak budżetu zaowocował pomysłowością: w rolach ryjówek wystąpiły psy, które ubrano w kartonowe wdzianka z dodatkowym owłosieniem – takie zestawienie miało imitować zmutowanego gryzonia. Przebrania oczywiście nie spełniły swojej pierwotnej roli, dzięki czemu film Raya Kelloga po dziś dzień jest najzabawniejszym – i najgłupszym – filmem o psach w kartonowych kostiumach.