Troja - czy warto pójść do kina?
„Iliada” to zaklęty w micie poetycki obraz świata sprzed trzech tysięcy lat. Homerowa epopeja oddaje pełnię ludzkiej egzystencji, całe bogactwo rzeczywistości. Gniew Achillesa, przyjaźń Patroklosa, bohaterstwo Hektora, miłość Andromachy, ból Tetydy i Hekabe, pojednanie z Priamem ... niewyczerpane jest źródło piękna motywów i tematów Iliady.
"Odyseja", która wraz z "Iliadą" rozpoczyna dzieje literatury naszego kręgu kulturowego, od prawie dwudziestu ośmiu wieków stanowi niedościgniony wzór i inspirację dla niezliczonych autorów - jako wciąż aktualna opowieść o wędrówce człowieka i jego zmaganiach z losem.
Połączenie tych dwóch wielkich dzieł w amerykańskim stylu, czyli jedna z najbardziej oczekiwanych premier roku – ‘Troja’ – jest już w polskich kinach.
Znawcy obu niesamowitych historii bez trudu znajdą w tej filmowej opowieści Wolfganga Petersena nieścisłości, uproszczenia i czasem nawet spore różnice między fabułą a oryginałem. Ale przecież takie zmiany były oczywiste. Trudno przecież, żeby Brad Pitt zagrał nekrofila i biseksualistę, a uważni czytelnicy dzieł Homera mogą właśnie do takich wniosków dojść oceniając Achillesa.
Zatem – zmiany i uproszczenia były konieczne. Ale czy sam film jest dobry? Zdania w amerykańskiej prasie są podzielone. Time Magazine pisze, że ‘to jest dokładnie taka ekranizacja Iliady, jaka w ogóle była możliwa: spektakularna, wciągająca, nie obrażająca inteligencji widza’. Rolling Stone pisze, że ‘Troja, oprócz tego, że jest fantastyczną rozrywką, jest także najlepszym filmowym przewodnikiem po twórczości Homera’. Ale Hollywood Reporter nie pozostawia na filmie suchej nitki, twierdząc, że to sztywne i w ogóle niewciągające romansidło z wojną, której żaden widz nie zrozumie, w tle’. W tym samym tonie ‘Troję’ ocenia Variety, które nazywa film Petersena zmarnowaną szansą: ‘mimo świetnej obsady i genialnych momentami scen batalistycznych, Petersen zmarnował szansę upraszczając tę historię w nieprzyzwoity sposób’.
Jedno jest pewne – Troja będzie hitem, choć może nie tak wielkim, jak można by się spodziewać. Nad Petersenem i jego ekipą od początku wisiało zresztą widmo klęski – najpierw tornado zniszczyło dekorację, potem terroryści grozili atakiem, Brad Pitt kilkakrotnie leczył różne, czasem całkiem niebezpieczne kontuzje, a jeden ze statystów stracił życie – pozornie niegroźne złamanie nogi spowodowało zakrzep krwi i zawał serca.
Mimo tych wszystkich niepowodzeń i nieszczęść, machina promocyjno-marketingowa zrobiła swoje. O Troi się mówi i pisze, a obietnice ‘niezliczonych ujęć nagiego Brada Pitta’, czy imponujących mięśni Erica Bany, czy Orlanda Blooma na pewno zrobią swoje.
Zanim zobaczycie film w kinie zobaczcie koniecznie
Oraz przeczytajcie