Urszula Grabowska: Zaspokoiłam swój głód

Urszula Grabowska: Zaspokoiłam swój głód
Źródło zdjęć: © ITI Cinema

25.11.2010 14:04

Tak o współpracy z Feliksem Falkiem mówi Urszula Grabowska. Jedna z najpiękniejszych polskich aktorek dostała wreszcie szansę zagrania głównej roli w filmie fabularnym i oczywiście sprostała zadaniu. "Joanna" właśnie wchodzi na ekrany kin.

Obraz

Reżyser Feliks Falk wypowiada się o pani w samych superlatywach. Mówi między innymi, że jest pani świetną, aczkolwiek niedocenianą, aktorką. A co pani może powiedzieć o współpracy z tym reżyserem przy filmie "Joanna"?

Urszula Grabowska: To absolutnie spełnione marzenie. Od dawna miałam potrzebę i głód prawdziwego autorytetu, a współpraca z Feliksem pozwoliła mi ten głód zaspokoić. Dostałam fantastycznie napisany scenariusz, ze świetnie zakrojonym przewodem emocjonalnym postaci.

Było w nim mnóstwo podpowiedzi dla mnie jako aktorki. Feliks to wysokiej kultury człowiek, o bardzo dużej wrażliwości. Uważny i otwarty. W pracy stwarza poczucie bezpieczeństwa. Jestem mu ogromnie wdzięczna, bo nikt jak do tej pory, nie dał mi możliwości zagrania głównej filmowej roli. Nikt jeszcze tak bardzo mi nie zaufał.

Obraz

Film jest niezwykle poruszającą historią. Jakie były pani pierwsze odczucia po zapoznaniu się ze scenariuszem?

Urszula Grabowska: Byłam zszokowana, wzruszona... Mam taką zasadę, że każdy scenariusz podczas pierwszego czytania staram się odbierać emocjonalnie, bardziej sercem niż rozumem. W tym przypadku, nawet gdybym chciała zrobić to odwrotnie, nie mogłabym, bo ta historia niesie niesamowity ładunek emocjonalny.

Obraz

Pani bohaterka, Joanna, poświęca swoje życie, by ratować małą Żydówkę...

Urszula Grabowska: Powstało wiele filmów o działaczach podziemia, wywiadowcach AK, o walce obywatelskiej, natomiast mamy niewiele filmów o anonimowych osobach, bohaterach dnia codziennego. A w tamtych, ekstremalnych, czasach przed ludźmi każdego dnia stawały trudne zadania i wybory. Joanna jest tego przykładem.

Obraz

Skąd Joanna czerpała siłę i odwagę do tak heroicznych zachowań?

Urszula Grabowska: Przygarnęła Różę, dziewczynkę, którą znalazła w kościele, z odruchu serca. Ta sytuacja ją zaskoczyła, zareagowała spontanicznie, a dopiero później przyszła refleksja. Widać wrażliwość i sumienie nie pozwalały jej postąpić inaczej. To bardzo intymna historia. Między Joanną a Różą nawiązała się mocna relacja.

Obraz

Joanna pomogła Róży, ale w pewnym sensie była to pomoc z wzajemnością...

Urszula Grabowska: Owszem, Joanna to samotna kobieta, jej mąż zaginął w wojennej zawierusze. Róża wypełniła częściowo pustkę po mężu. W Joannie tkwiła silna potrzeba życia i bycia z kimś. Jak każda kobieta, chciała żyć szczęśliwie, mieć dzieci... Wojna zburzyła te marzenia.

Obraz

Czy doświadczenie macierzyństwa pomogło Pani budować relacje między tymi bohaterkami?

Urszula Grabowska: Przede wszystkim pomogło mi w kontakcie z Sarą, odtwórczynią roli Róży. Nasze relacje na planie były bardziej bezpośrednie i otwarte. Dzięki temu na pewno mniej się obawiałam współpracy z... dzieckiem, mimo, że był to po pierwsze ciężki film, po drugie Sara musiała udźwignąć bardzo dużą rolę. To przecież mój główny partner filmowy. Ale to fakt, że praca z dziećmi zawsze jest wielką niewiadomą i wyzwaniem.

Obraz

Sara sprostała wyzwaniu?

Urszula Grabowska: Jak najbardziej. Wciąż jestem pod ogromnym wrażeniem tej dziewczynki. Uważam ją za wybitnie uzdolnione dziecko. Kiedy kręciliśmy film, Sara miała tylko sześć i pół roku. To nieprawdopodobne, żeby dziecko w tym wieku było w stanie w tydzień przeczytać na przykład Harrego Pottera, a Sara właśnie to zrobiła. Poza tym jest szalenie zdyscyplinowana i wytrzymała. Cykl zdjęciowy filmu fabularnego jest czasem trudny do wytrzymania dla dorosłego aktora, a co dopiero dla dziecka. Naprawdę ją podziwiam.

Obraz

Czy Sara rozumiała, co się dzieje na planie, kiedy na przykład Pani płakała?

Urszula Grabowska: Sara była o wszystkim uprzedzona, tłumaczyliśmy jej co się będzie działo, ale też nie chcieliśmy nadmiernie obciążać jej i straszyć bolesnymi zdarzeniami.

To silna dziewczynka. Przy wspólnej pracy, kiedy na przykład kilka razy trzeba było powtarzać tę samą scenę, miałyśmy taką partnerską umowę z Sarą, że teraz ja pomagam jej, a za chwilę ona pomoże mnie, że zrobimy wszystko, aby pracować jak najkrócej i nie zmarnować tego, co do tej pory wypracowałyśmy. Tę umowę Sara wzięła sobie do serca i wywiązywała się z niej idealnie.

Obraz

Podobno miała Pani możliwość długiego przygotowania się do roli. Aktorzy zazwyczaj narzekają na brak takiego komfortu...

Urszula Grabowska: Rzeczywiście, miałam ten komfort, dlatego, że scenariusz z propozycją roli przyszedł do mnie dużo wcześniej. Miałam świadomość ciężaru zadania, jakiego się podjęłam. A ponieważ wówczas nie byłam nadmiernie obciążona innymi zobowiązaniami, miałam możliwość poświęcenia tej roli większej ilości czasu.

Obraz

Czy znakomita rola Joanny rozwiązała worek z propozycjami ról?

Urszula Grabowska: Nie ukrywam, że telefon służbowy dzwoni trochę częściej. Chciałabym, aby dalej tak było, ale tego nigdy nie wiadomo. Poczekamy, zobaczymy.

Obraz

Dziękuję bardzo za rozmowę.

Katarzyna Szymanek/ AKPA

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)