Trwa ładowanie...
wakacje mikołajka
14-08-2014 09:54

"Wakacje Mikołajka": Nie ma wakacji bez kłopotów

"Wakacje Mikołajka": Nie ma wakacji bez kłopotów
d3d71yj
d3d71yj

*"Wakacje Mikołajka" Laurenta Tirarda nie padają daleko od pierwszej ekranizacji przygód bohatera wykreowanego przez Jeana-Jacquesa Sempe i Rene Goscinnego. Wciąż górę nad wszelkimi pokusami bierze utrzymanie niepowtarzalnego klimatu lat sześćdziesiątych i wierność literackiemu pierwowzorowi.*

Po raz ostatni zadźwięczał dzwonek. Zebrani na placu przed szkołą uczniowie szkoły, do której uczęszcza Mikołajek w napięciu czekają na moment wolności. Jeszcze parę słów od dyrektora, nudna akademia i można rzucić czapki w górę, a szkolne uniformy zamienić na luźne spodenki. Takie, w który psoci się wygodniej. Bo Mikołajek i jego szajka na te wakacje zaplanowali wiele przygód, a i nigdy nie wiadomo co niespodziewanego spotka ich na drodze. Z radością więc witają wakacyjną aurę, plażę i każdy słoneczny dzień – to będzie cudowne lato.

W filmie Tirarda rzeczywiście takie jest – słodkie, leniwe, muskające promieniami słońca i rozkoszne. Wzorem literackiego pierwowzoru, reżyser wydobywa z tego także pewną groteskowość, ale nigdy nie przedkłada jej nad nastrojowość. Wie, że największą mocą książek o Mikołajku jest pewnego rodzaju nostalgiczność i sentymentalizm. Że to klasyka, która opiera się współczesności i nie potrzebuje żadnego rodzaju uwspółcześnień, mrugnięć oczkiem i popkulturowych cytatów. Wystarczy szczere oddanie klimatu czasów, w których rządziły rozkloszowane spódnice i natapirowane włosy, żeby słodkość minionych lat przeniknęła atmosferę całego filmu. Wystarczy konsekwentnie trzymać się litery oryginału i nie kombinować, a wtedy sukces leży w zasięgu ręki.

Tirard przećwiczył to podejście już przy pierwszej części ekranizacji mikołajkowego cyklu w 2009 roku i teraz nie zamierza od tego pomysłu odstępować. Nie mąci w literackim pierwowzorze, tylko stara się utrzymać jego charakter – choć tym razem na cytaty sobie pozwala. W „Wakacjach Mikołajka” pojawia się np. przewrotne odwołanie do „Lśnienia” Stanleya Kubricka, które jednak nic nie niszczy, a wręcz przeciwnie – buduje urok i mroczną stronę filmu Tirarda. Tym samym, druga część przygód chłopca trzyma poziom pierwszej, obiecując jednocześnie, że twórcy, jeśli zdecydują się na kontynuowanie tej przygody, zaprezentują światu kina cykl tak samo spójny i sympatyczny, jak jego książkowy pierwowzór.

7/10

d3d71yj
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3d71yj