Trwa ładowanie...
12-01-2000 01:00

Walczę o wartości

Walczę o wartości
d2oln1r
d2oln1r

Tomasz Stockinger gra w "Klanie" doktora Pawła Lubicza. W filmie jest uosobieniem wszelkich cnót i dobroci, idealnym mężem i ojcem, który dba o dom i swoją rodzinę. Twierdzi, że pokazywanie takich wzorów w telewizji jest potrzebne, gdyż brakuje nam autorytetów moralnych.
Mirosław Mikulski:Nie próbował pan namówić reżysera na odrobinę szaleństwa i zmianę tego wyidealizowanego wizerunku?
Tomasz Stockinger: Postać doktora Lubicza może rzeczywiście jest nieco wyidealizowana, ale nie sądzę, aby to było nudne dla widzów. Na pewno nie dla wszystkich. Wiele osób dziękuje mi za tę rolę. Żyjemy w czasach, kiedy brakuje ideałów i autorytetów moralnych. Może więc ta postać, tak bardzo wyczulona na pewne wartości, odpowiada widzom i jest im potrzebna. Życzyłbym sobie i całemu naszemu społeczeństwu, aby więcej było ludzi tak uczciwych, pracowitych i dbających o rodzinę.
M.M.: Odpowiada panu bycie ideałem na ekranie?
T.S.: Staram się tworzyć postać, która świadomie i konsekwentnie walczy o pewne wartości, choć nie zawsze jej się to udaje. Aż tak idealny to ja jednak nie jestem, tutaj się z panem nie zgadzam. Niektórzy widzowie zarzucają mi, że czasami jestem zbyt ostry, nerwowy i za bardzo rygorystyczny wobec swojej filmowej rodziny.
M.M.: Podobno zastrzegł pan w kontrakcie, że doktor Lubicz musi być postacią pozytywną i nie może być wplątany w żadne afery miłosne i pozamałżeńskie romanse?
T.S.: Nie, niczego takiego nie podpisywałem. Po prostu obie strony, to znaczy my i scenarzyści doszliśmy do wniosku, że skoro wszystkim na około przytrafiają się jakieś nieszczęścia i są wplątywani w różne miłosne intrygi, to musi istnieć jakaś oaza spokoju. Rodzina, która z sukcesem chroni swoje ognisko domowe. Myślę, że to dobrze dla serialu. Gdyby wszystkim przytrafiały się podobne nieszczęścia i mieli takie same kłopoty, to dopiero byłoby nudno.
M.M.: Czy doktor Paweł Lubicz ma wpływ na zachowanie aktora Tomasza Stockingera. Zmienił pan się odkąd zaczął pan grać w "Klanie"?
T.S.: Wszyscy dziennikarze pytają mnie o to. Niektórzy chcą też wiedzieć, na ile jestem podobny do doktora Lubicza. Odpowiadam żartobliwie. W Lubiczu jest 45 procent Stockingera plus VAT.
M.M.: Zna pan się na medycynie?
T.S.: Oczywiście, że nie, ale mój ojciec przez pewien czas studiował medycynę. Jednak po dwóch latach rzucił studia i zajął się pracą na estradzie, a potem teatrem. Trudno mi powiedzieć, czy zrobił dobrze czy źle, może gorzej dla medycyny, ale lepiej dla sztuki.
M.M.: Kobiety nie identyfikują pana z rolą i nie pytają o koszt powiększenia biustu?
T.S.: Na szczęście nie mam takich problemów. Wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że to tylko film i rzeczywistość "Klanu" jest fikcją wymyślona przez scenarzystów.
M.M.: Popularność pana nie męczy?
T.S.: Staram się chronić swoją prywatność i póki co, udaje mi się to. Ludzie najczęściej proszą mnie o autograf, dzielą się uwagami na temat filmu i mojej rodziny. W większości są to miłe rozmowy, choć zdarzają się też głupie telefony do domu. Czasami jest to dokuczliwe.
M.M.: Gra w popularnym serialu lub telenoweli powoduje, że widzowie zbyt silnie identyfikują aktora z jedną tylko rolą i potem trudno od tego uciec. Nie żałuje pan decyzji o przyjęciu roli doktora Lubicza?T.S.: Niczego nie żałuję. Polski rynek filmowy jest jeszcze dość ubogi, nie ma zbyt wielu fachowców ani prywatnych producentów. Z tego powodu nie ma też wielu ciekawych propozycji filmowych, a i teatr przeżywa kryzys. Zastanawianie się teraz, co bym robił i gdzie grał, gdyby nie "Klan", nie ma sensu. Propozycja gry w "Klanie" była potwierdzeniem mojej przydatności do zawodu. Fakt, że podobamy się publiczności, potwierdza, że był to dobry wybór. Oczywiście, jak każdy aktor, marzę o dobrej roli na dużym ekranie. Mam nadzieję, że kiedyś do tego dojdzie, ale potrzebny jest dobry scenariusz.
M.M.: Jak dalej potoczą się losy klanu Lubiczów?
T.S.: To już pytanie do scenarzystów. Ja tego nie wiem, a nawet gdybym wiedział i tak nie mógłbym zdradzić szczegółów, to tajemnica.

d2oln1r
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2oln1r

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj