Walentynowicz: Nigdy nie uczestniczyłabym w tym filmie
Była działaczka "Solidarności" Anna Walentynowicz, która obejrzała na specjalnym pokazie inspirowany jej biografią film Volkera Schloendorffa "Strajk - bohaterka z Gdańska" powiedziała, że dzieło niemieckiego twórcy nie podoba się jej, ponieważ "przeinacza historyczne fakty".
Pokaz filmu odbył się w kinie "Kameralne" w Gdańsku; uczestniczyło w nim kilkanaście zaproszonych przez Walentynowicz osób - m.in. małżeństwo Joanna i Andrzej Gwiazdowie, Krzysztof Wyszkowski, reżyser filmów dokumentalnych Jerzy Zalewski - oraz przedstawiciele producenta najnowszego dzieła Schloendorffa.
28.08.2006 19:04
Tuż po projekcji Walentynowicz podkreśliła, że film zawiera niewielki procent jej biografii, a "wiele rzeczy zostało zmyślonych" jak np. ta, że jej syn służył w ZOMO. "To jest oburzające" - dodała legendarna działaczka związku.
"Źle się odbiera taki film o sobie. Gdybym miała na to wpływ, nigdy nie uczestniczyłabym w tym filmie ze względów osobistych i historycznych" - podkreśliła Walentynowicz. Jako przykład fałszowania wydarzeń ze strajku w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 r. wymieniła m.in. scenę pobicia przez robotników sekretarza partii.
"Film robi wrażenie. To jest kompromis między prawdą a obowiązującą wersją polityczną tamtych wydarzeń i to trzeba mu oddać na korzyść" - powiedział Andrzej Gwiazda.
Jego żona nie kryła natomiast oburzenia, że w filmie pokazano jedno ze spotkań działaczy opozycji, podczas którego pito wódkę. Joanna Duda-Gwiazda podkreśliła, że podczas zebrań członków Wolnych Związków Zawodowych - których była jedną z założycielek - nigdy nie używano alkoholu.
Jako "największe kłamstwo" filmu Joanna Duda-Gwiazda uznała obraz Stoczni Gdańskiej "strasznej i obskurnej", przypominającej "kupę złomu".
Zdaniem Wyszkowskiego, dzieło Schloendorffa to przede wszystkim "film o Annie", a wszystkie szczegóły historyczne mają drugie i trzeciorzędne znaczenie.
(fot. AFP)