Wenecja 2018: Twórca nowego filmu z Melem Gibsonem wsadził kij w mrowisko. "To podła rasistowska fantazja prawicy"

Rasistowskie komentarze, "biali" znęcający się nad "kolorowymi", sceny przemocy, których nie powinno się oglądać przy jedzeniu. A wszystko to z udziałem Mela Gibsona mającego od lat opinię rasisty, antysemity i damskiego boksera.

Wenecja 2018: Twórca nowego filmu z Melem Gibsonem wsadził kij w mrowisko. "To podła rasistowska fantazja prawicy"
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

"Dragged Across Concrete" to najnowszy film S. Craiga Zahlera (scenariusz i reżyseria), który zaprezentował go na Festiwalu w Wenecji. Twórca wyjątkowego westernu "Bone Tomahawk" i więziennego dramatu "Brawl in Cell Block 99" cały czas podąża tym samym tropem, ukazując swoich bohaterów w ekstremalnych i niezwykle brutalnych sytuacjach.

W poprzednich filmach mieliśmy szeryfa walczącego z plemieniem kanibali i boksera walczącego o przetrwanie za więziennymi murami. W "Dragged Across Concrete" Zahler postawił na policyjny thriller, który stał się pożywką dla krytyków Gibsona i amerykańskiej policji oskarżanej o nadużywanie władzy zwłaszcza w stosunku do Latynosów czy Afroamerykanów.

Obraz
© Materiały prasowe

Bohaterami "Dragged Across Concrete" są dwaj gliniarze grani przez Mela Gibsona i Vince'a Vaughna. W trakcie jednej interwencji z udziałem latynoskiego dealera narkotyków funkcjonariusze zostają nagrani przez świadków. Brutalny filmik trafia do mediów, a policjanci na dywanik przełożonego (w tej roli Don Johnson)
.

Za swoje zachowanie funkcjonariusze zostają zawieszeni na kilka tygodni. Kara niezbyt dotkliwa, ale odczuwalna finansowo. Aby załatać dziurę w domowym budżecie Ridgeman (Gibson) i Lurasetti (Vaughn) postanawiają okraść przyjezdnego przestępcę.

Zahler stworzył brudny, brutalny, bezkompromisowy świat, który jest szczególnie wymowny dla amerykańskiej widowni. To tam systematycznie mówi się o agresywnych policjantach oskarżanych o rasizm. "Dragged Across Concrete" jest przy tym mocno prowokacyjny ze względu na decyzję obsadową. Mel Gibson, ikona kina, niegdyś przykładny ojciec siódemki dzieci i reżyser jednego z najważniejszych filmów religijnych w dziejach, "Pasji", od kilkunastu lat jest otwarcie krytykowany za ekscesy w życiu prywatnym.

Obraz
© ONS.pl

Alkoholizm, przemoc domowa, rozwód, znęcanie się nad drugą żoną, antysemickie i rasistowskie teksty – taki wizerunek Gibsona sprawił, że ceniony aktor i reżyser miał przez kilka lat problemy z powrotem do zawodu. Dopiero dzięki oscarowej "Przełęczy ocalonych" (2016) wrócił do łask w Hollywood. Dlaczego więc teraz zgodził się wrócić (tym razem na ekranie) do wizerunku brutalnego rasisty?

W tym kontekście krytyk serwisu Daily Beast napisał wprost, że "Dragged Across Concrete" to "podła rasistowska fantazja prawicy" i "zimnokrwista saga skoncentrowana na przemocy wymierzonej głównie w kobiety i mniejszości". Recenzent wymienia oburzające przykłady rasizmu i wyśmiewania autentycznych problemów dotykających wielu Amerykanów. Po zawieszeniu gliniarzy ich przełożony mówi wprost, że są ofiarami poprawności politycznej ("Dziś robi się z ludzi rasistów tak jak w latach 50. komunistów") i "polowania na czarownice". Żona Ridgemana mówi: "Nie wiedziałam, że jestem rasistką, dopóki nie zamieszkałam w dzielnicy z czarnymi" itp.

Obraz
© Materiały prasowe

W każdej recenzji "Dragged Across Concrete" przewija się motyw rasizmu i epatowania przemocą, jednak przeważająca część głosów (75 proc. na RottenTomatoes) odnosi się do trzeciego filmu Zahlera bardzo pozytywnie. Krytycy rozumieją przyjętą konwencję i rozumieją prowokację reżysera, który jest konsekwentny w swoich wyborach. Kręcąc "Brawl in Cell Block 99" zaprosił do współpracy kojarzonego z kinem komediowym Vince'a Vaughna, by zagrał brutalnego skazańca. Wytypowanie Gibsona do roli Ridgemana tym bardziej nie powinna dziwić. Niewykluczone, że Zahler napisał tę postać właśnie dla kontrowersyjnego aktora.

"Dragged Across Concrete" to wyjątkowy przykład filmu, który zadowoli szerokie spektrum widzów. Z jednej strony woda na młyn dla osób krytykujących Gibsona za skandale z życia prywatnego (bo pokazał na ekranie "prawdziwą twarz"), a jednocześnie doskonałe kino dla fanów twórczości S. Craiga Zahlera czy Quentina Tarantino.

Po obejrzeniu "Bone Tomahawk" i "Brawl in Cell Block 99" nie ma wątpliwości, że warto wypatrywać informacji na temat polskiej premiery trzeciego filmu reżysera.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (253)