Wielkie rzeczy, ba!
Na razie tylko środkowa GRA; ale będą jeszcze przynajmniej dwa odcinki tryptyku, wokół telewizora i samochodu. Solidna telewizyjna robota, czyli chleb powszedni albo odpoczynek wojownika. Po tych wszystkich honorach i nagrodach, jakimi obsypano Krzysztofa Krauzego nie tylko w Gdyni, za GRY ULICZNE a zwłaszcza DŁUG. Były nawet uzasadnione domniemania, że DŁUG miałby realne na Oscara. No, ale tak się nie złożyło.
Reżyser się dziwił, że aż tylu ludzi przyszło na konferencję prasową i chciało z nim rozmawiać. Oni przyszli na Andrzeja Chyrę, z którego Krauze zrobił przerażającego potwora. Tymczasem jest to bardzo miły, delikatny słabiak. Tyle, że umie walczyć o swoje. Wielbicielki aktora się nie rozczarowały, widząc jego prawdziwe oblicze.
Zapowiada się po tym odcinku, że będą to zupełnie inne portrety polskiej prowincji, mniej wykształceni bohaterowie, inne aspiracje. Czyli sielanka nasza powszechna, wg serii gotowych już scenariuszy Jarosława Sokoła. Jedno na pewno się Krauzemu opłaci: rezygnacja z właściwej mu solenności i powagi na rzecz ćwiczenia w poczuciu banału i sytuacyjnego humoru.
(pha)